I Strona główna I Wiadomości I Kultura I Sport I Pogoda I Turystyka I Narty I Kościół I

I Radio Alex I Głos Ameryki I Z peryskopu... I DH Zakopane I Telefony I Apteki I

I Reklama I Ogłoszenia I Muzyka I Video I Galeria I Archiwum I O Watrze I
 
 
Echa spod Giewontu

MIESIĘCZNIK  PARAFII  NAJŚWIĘTSZEJ  RODZINY  W  ZAKOPANE

* STYCZEŃ 2002 *

Rozmowa z ks. dr Tadeuszem Panusiem

Narodziny islamu

Wiara w Boga w życiu Adam Małysza

W telegraficznym skrócie ...

Archiwum: Echa spod Giewontu wrzesień 2001, październik 2001, listopad 2001, grudzień 2001

  

STYCZEŃ W LITURGII, ŻYCIU KOŚCIOŁA I NASZEJ PARAFII

1.       Wtorek – UROCZYSTOŚĆ ŚWIĘTEJ BOŻEJ RODZICIELKI

Czytania: Lb 6,22-27; Ga 4,4-7; Łk 2,16-21

2.      Środa –wspomnienie świętych Bazylego Wielkiego i Grzegorza z Nazjanzu, biskupów                      i doktorów Kościoła

Czytania: 1 J 2,22 –28; J 1,19-28

3.       Czwartek- dzień powszedni – pierwszy czwartek miesiąca.

Czytania: 1J 2,29-3,6; J 1,29-34

4.       Piątek –dzień powszedni  - pierwszy piątek miesiąca

Czytania: 1 J 3,7-10; J 1,35 –42

5.        Sobota – dzień powszedni

 Czytania: 1 J 3,11-21; J 1,43-51

Wspomnienie bł. Marii, Marceliny Darowskiej, zakonnicy

W naszej parafii adoracja Najświętszego Sakramentu w intencjach Ojca Świętego

6.      Niedziela –UROCZYSTOŚĆ OBJAWIENIA PAŃSKIEGO

Czytania:  Iż 60,1-6;Ef 3,2-3a.5-6; Mt 2,1-12

Godz. 11. 00 Msza św. i opłatek dla głuchoniemych

Godz. 12.30 Msza św. i opłatek dla członków i sympatyków Podhalańskiego Stowarzyszenia Chorych na Stwardnienie Rozsiane

Godz. 16.00 Opłatek Żywego Różańca

Godz. 17. 00 Msza św. i opłatek Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców

W Katedrze na Wawelu Msza św. i życzenia Ks. Kardynała dla mieszkańców miasta

Rocznica święceń biskupich J.Em. ks.kard. Franciszka Macharskiego

7.      Poniedziałek –dzień powszedni

Wspomnienie dowolne św. Rajmunda z Penyafort, kapłana

Czytania: 1 J 3,22-4,6;Mt 4,12-17.23-25

W naszym kościele  o godz. 19.00 Msza św. w intencjach Jana Pawła II

8.       Wtorek – dzień powszedni

Czytania: 1 J 4,7-10; Mk 6,34-44

9.       Środa – dzień powszedni

Czytania: 1 J4,11-18; Mk 6,45-52

10.   Czwartek - dzień powszedni

Czytania: 1 J 4,19-5,4; Łk 4,14-22a

11.   Piątek- dzień powszedni

Czytania: 1 J 5,5-13; Łk 5,12-16

12.   Sobota - dzień powszedni

Czytania: 1 J 5,14-21;  J 3, 22-30

13.  Niedziela – ŚWIĘTO CHRZTU PAŃSKIEGO

Czytania: Iż  42, 1-4.6-7; Dz 10,34-38; Mt 3,13-17

Wspomnienie św. Hilarego, biskupa  i doktora Kościoła

Jasełka i spotkanie opłatkowe Dzieci specjalnej troski z Kamieńca

 Kończy się  liturgiczny okres  Bożego Narodzenia

14.               Poniedziałek - dzień powszedni

Czytania: 1 Sm 1,1-8; Mk 1,14-20

15.       Wtorek - dzień powszedni

Czytania:  1 Sm 1,9-20; Mk 1,21-28

16.       Środa  -  dzień powszedni

Czytania: 1 Sm 3,1-10. 19-20; Mk 1,29-39

Dzień modlitw w intencjach Ojca Świętego Jana Pawła II. Msza św. w intencji Papieża w naszym kościele o godz. 19.00.

17.       Czwartek – wspomnienie św. Antoniego, opata

Czytania: 1 Sm 4, 1-11; Mk 1,40-45

Godz. 17.00 Spotkanie opłatkowe Tatrzańskiego Klubu Inteligencji Katolickiej

18.       Piątek - dzień powszedni

Czytania: 1 Sm 8,4-7. 10-22a; Mk 2,1-12

Trzeci piątek miesiąca –dzień szczególnej modlitwy ku czci Miłosierdzia Bożego.

O godz. 19.00 Msza św. za Zmarłych Wypominanych

19.       Sobota – wspomnienie bł. Józefa Sebastiana Pelczara, biskupa

Czytania: 1 Sm  9, 1-4.17-19;10, 1a; Mk 2,13-17

20.       2 NIEDZIELA ZWYKŁA

Czytania: Iż 49,3.5-6; 1Kor 1,1-3; J 1,29-34

W dniach od 20 do 27 stycznia w naszej Archidiecezji Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan

21.       Poniedziałek – wspomnienie św. Agnieszki, dziewicy i męczennicy

Czytania:  1 Sm  15,16-23; Mk 2,18-22

22.       Wtorek-  dzień powszedni

Czytania: 1 Sm 16,1-13; Mk 2,23-28

Wspomnienie dowolne św. Wincentego, diakona i męczennika.

Rocznica uwolnienia 42 osób z więzienia gestapo przy ul. Nowotarskiej 42 osób.

23.       Środa - dzień powszedni

Czytania: 1 Sm 17,32-33.37 40-51; Mk 3,1-6

Wspomnienie dowolne bł. Wincentego Lewoniuka i 12 Towarzyszy, Męczenników Podlaskich

Wspomnienie św. Franciszka Salezego, biskupa i doktora Kościoła. Jest on patronem dziennikarzy i mediów  katolickich.

24.              Czwartek- DZIEŃ MODLITW OJCA SWIĘTEGO JANA PAWŁA II O POKÓJ Z PRZEDSTAWICIELAMI RÓŻNYCH RELIGII W ASYŻU

 Godz. 17.00  Prelekcja siostry Rafaeli ze Zgromadzenia  Sióstr Szkolnych de Notre Dame pt. „ Islam – religia monoteistyczna”w nawiązaniu do Tygodnia Modlitw o Zjednoczenie Chrześcijan”

25.       Piątek – ŚWIĘTO NAWRÓCENIA ŚW. PAWŁA, APOSTOŁA

Czytania: Dz 22,3-16; Mk 16,15-18

26.       Sobota- wspomnienie świętych biskupów Tymoteusza i Tytusa

Czytania: 2 Sm 1,1-4,11-12.19.23-27; Mk 3,20-21

27.       3 NIEDZIELA ZWYKŁA

Czytania: Iż 8,23b-9,3; ! Kor 1,10-13.17; Mt 4,12-23

W dniu dzisiejszym przypada wspomnienie  bł. Jerzego Matulewicza

28.       Poniedziałek – wspomnienie św. Tomasza z Akwinu, kapłana i doktora Kościoła

Czytania: 2 Sm 5,1-7.10; Mk 3,22-30

Rocznica uroczystego rozpoczęcia posługi arcybiskupiej J. Em. ks. kard. Franciszka Macharskiego

29.       Wtorek- dzień powszedni

Czytania: 2 Sm  6,12b-15.17-19; Mk 3,31-35

Wspomnienie dowolne bł. Bolesławy Lament

30.       Środa- dzień powszedni

Czytania: 2 Sm 7,4-17; Mk,1-20

31.       Czwartek- wspomnienie św. Jana Bosko, kapłana

Czytania: 2 Sm 7,18-19.24-29; Mk 4,21-25

INTENCJE APOSTOLSTWA MODLITWY

Intencja ogólna: Aby chrześcijanie jeszcze gorliwiej starali się głosić razem Jezusa Chrystusa, jedynego Zbawiciela świata.

Intencja misyjna: Aby Kościoły partykularne potrafiły z nowym zapałem podjąć ewangelizację we wszystkich środowiskach pracy.

 

ZAGADNIENIA ŻYCIA DUCHOWEGO

BÓG OJCEM

Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego Stworzyciela

nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych

                Pochylam się nad Tobą Boże, Ojcze, Tajemnico niezgłębiona i próbuję Cię poznać, bo dając mi życie i świat, w którym istnieję i Słowo, którym jesteś Ty odnajduję Twe wezwanie: „Poznaj Mnie i pokochaj”. Proszę zatem, ukaż mi Siebie, oto jestem.

                Jesteś Ojcem, Tym który rodzi do istnienia, bo kocha, Tym, który to co chce stwarza. Wypowiadasz słowo i staje się, Twe słowo ma w sobie moc, cokolwiek mówisz tak jest, bo jesteś wszechmocny i nie ma rzeczy, której byś nie mógł uczynić, bo moc jest w Tobie. Wypowiadasz tylko dobre słowo, bo Twe słowo przepełnione jest miłością i nie możesz chcieć, aby istniało coś, co jest dobru i miłości przeciwne. Ty cały jesteś samą dobrocią i miłością.

                Poznałem już, że istotą twego istnienia jest miłość. Wszystko zatem, co stwarzasz istnieje z miłości Twojej i byty widzialne, i niewidzialne, i niebo, i ziemia. Wszystko w sobie jest dobre - bo od Ciebie pochodzi, bo wyszło z Twego wnętrza, bo jesteś Ojcem - i takie jest, bo Ty Ojcze taki jesteś, i inne być nie może.

                Ty Ojcze istniejesz od wieków, zawsze z Synem i Duchem Świętym. Chciałeś jednak dzielić z kimś Miłość, którą jesteś Ty sam. Bo miłość ma w sobie moc dawania, składania ofiary, wychodzenia na zewnątrz, dzielenia się. Nie może być zamknięta w sobie, ograniczona, bo staje się egoizmem, przeciwieństwem Miłości. I dlatego powiedziałeś NIECH SIĘ STANIE i stało się. I powstało niebo, i zaczęli istnieć Archaniołowie, Aniołowie, Cherubini, Serafini, wszystkie Zastępy Niebieskie. I uczyniłeś ich jako duchy czyste, lecz tylko Ty jesteś Duchem Nieskończenie doskonałym i nie ma i nie będzie Tobie równego. Stworzyłeś Ich podobnymi do Siebie i dałeś im rozum i wolną wolę, i nieśmiertelność. Obdarzyłeś i nieustannie obdarzasz swą miłością.

                Ale to nie wystarczyło, Ty ciągle pozostawałeś nie nasycony w dawaniu Siebie, w dzieleniu Miłości i powiedziałeś słowo: NIECH SIĘ STANIE i stało się. Powstał świat, to wszystko, co nas otacza, a w nim powołałeś do istnienia człowieka –mnie, najdoskonalsze ze swoich ziemskich stworzeń. Uczyniłeś mnie na swój obraz i podobieństwo. Dałeś mi rozum, abym mógł poznawać Ciebie, jak bardzo mnie kochasz i jak bardzo pragniesz być kochany przeze mnie. Dałeś mi wolną wolę, ona jest najwyższym wyrazem Twojej miłości. Jeśli byś mnie zmuszał, jeśli byś mnie ograniczył sobą wcale byś mnie nie kochał. Dlatego dałeś mi wolność ufając, że będę umiał z niej korzystać, że będzie służyć tylko po to, abym odwzajemniał Ci miłość. I dałeś mi nieśmiertelność duszy, ona przypomina mi, że jesteś moim Ojcem, bo Ty sam jesteś nieśmiertelny. Ona przypomina mi, że istnieję po to, aby istnieć z Tobą na wieki. To dzięki niej mogę usłyszeć i poczuć Cię w sobie, bo ona we mnie jest częścią Ciebie, jest Twoją obecnością. I dałeś mi też ciało. Ono odróżnia mnie od Ciebie. Uświadamia, że Ty jesteś Bogiem, że ja istnieję, bo Ty istniejesz i uczysz mnie pokory. Moje ciało stworzyłeś jako dobre, a nawet powiedziałeś o człowieku - o mnie, że jest BARDZO DOBRY. A jednak sprawia ono, że jestem inny, tylko podobny do Ciebie Ojcze. Ty jednak, abym zrozumiał, że ta inność jest dobra, i że kochasz mnie właśnie takim, sam zechciałeś stać się człowiekiem, mieć ciało jak ja. I w ten sposób jeszcze bardziej pokazałeś mi, jak bardzo mnie kochasz.

                Dzięki Ci składam Boże, za to, że jest moim Ojcem, że stworzyłeś aniołów, którzy mi pomagają, że stworzyłeś świat i mnie, tak bardzo podobnego do Siebie. I że wszystko, co uczyniłeś i czynisz jest dobre. I za to przede wszystkim, że mnie kochasz, opiekujesz się, przebaczasz, gdy błądzę przyjmujesz, martwisz się i ciągle na nowo czynisz swym dzieckiem. Ty jesteś moim Ojcem.

Ks. Roman Zapała

               

"SŁOWO NA NIEDZIELĘ”

Redaguje Ks. Wojciech Warzecha

UROCZYSTOŚĆ OBJAWIENIA PAŃSKIEGO - 6.01.2002 R.

Iz 60,1-6; Ef 3,2-3a.5-6; Mt 2,1-12

                Postawa Trzech Mędrców ze Wschodu ukazuje nam, jaka winna być nasza droga do Chrystusa.

                Najpierw Mędrcy ujrzeli gwiazdę na Wschodzie, którą odczytali jako znak narodzonego Mesjasza. Zawierzyli znakom na niebie. My również winniśmy mieć oczy otwarte na wszystkie okoliczności naszego życia, które zawsze mogą stanowić nasz sposób poznania Boga i Jego woli wzglądem nas.

                Mędrcy idąc za gwiazdą trafili na dwór Heroda i tam pytali uczonych w Piśmie, gdzie mają iść dalej. Dobra rada Żydów znających proroctwa pozwoliła im odnaleźć Mesjasza w Betlejem. W naszym życiu z pewnością zaistnieją liczne sytuacje, w których będziemy musieli pytać innych, lepiej znających się na sprawie, o dobrą radę . Podziwiamy i chcemy naśladować pokorę Trzech Mędrców, którzy - mimo swej uczoności -  w pewnej chwili uświadomili sobie własną niewiedzę.

                W swej długiej wędrówce nasi dzisiejsi bohaterowie z Ewangelii odnajdują Syna Bożego i oddając Mu pokłon, wyznają swą wiarę i składają swe dary. Nie wiemy, jakie były ich oczekiwania ze spotkania z Mesjaszem. Nie podcina ich wiary ludzkie ubóstwo, w jakim zastali Króla królów. Może byli zaskoczeni, ale na pewno ufni i wierzący. Są to ludzie konsekwentni. I my chcemy zachować konsekwencję wiary - szczególnie w sytuacjach, które są przeciwne naszym ludzkim oczekiwaniom.

                Na sam koniec zachwycamy się ich  roztropnością, która pozwala im otworzyć się na sygnały z nieba, będące ostrzeżeniem przed grożącym niebezpieczeństwem. Dla nas sprawdzianem naszej wierności dla Boga może być postawa roztropności, która każe unikać wszelkich niebezpieczeństw zagrażających naszej wierze.

NIEDZIELA CHRZTU PAŃSKIEGO– 13.01.2002 R.

Iz 42,1-4.6-7; Dz 10,34-38; Mt 3,13-17

                Niedziela Chrztu Pańskiego rozpoczyna zwyczajny okres roku liturgicznego - czyli czas, w którym rozważamy życie i nauczanie Jezusa podczas trzyletniej działalności publicznej w Palestynie. Spotkanie Jezusa z Janem Chrzcicielem  nad wodami  Jordanu otworzyło ten ważny okres mesjańskiej działalności i stało się okazją dla Boga Ojca, aby głosem z nieba objawić swego Syna.

                Chrzest Jezusa jest okazją, by wspomnieć swój własny chrzest. W naszym życiu dał On również początek wspaniałej rzeczywistości wiary – staliśmy się  odbiorcami tego objawienia Syna Bożego. Od tego momentu mamy przywilej i obowiązek poznawać oraz nieustannie przyjmować zbawcze orędzie Chrystusa, bo tylko wtedy dokonywać się będzie to, do czego wzywa i co obiecuje Bóg w sakramencie chrztu: nasze nawrócenie, wzrost w łasce, przyoblekanie się w Chrystusa i zbawienie. Tak jak dla Chrystusa chrzest oznaczał rozpoczęcie nowego etapu życia na ziemi, tak dla nas chrzest, niezależnie ile lat temu to było, niech oznacza przyjęcie daru objawienia i rozpoczęcie nowej jakości życia – uznanie i przyjęcie Jezusa za swego jedynego Pana.

2. NIEDZIELA ZWYKŁA – 20.01.2002 R.

Iz 49,3.5-6; 1Kor 1,1-3; J 1,29-34

                Wielki prorok poprzedzający przyjście Chrystusa, Jan Chrzciciel, po wydarzeniu chrztu w Jordanie jasno   określa swoją misję:   „daję świadectwo, że On jest Synem Bożym”.

Świadectwo św. Jana było słynne i głośne. Okupione zostało wielką ascezą na pustyni. Naukami Jana Chrzciciela zainteresowany był nawet król Herod, który  przyczynił się do tego, że prorok ostatecznie okupił swe świadectwo męczeńską śmiercią.

                Misja św. Jana Chrzciciela winna stać się programem każdego chrześcijanina. Mamy być świadkami Chrystusa w świecie współczesnym. Ojciec Święty Jan Paweł II wielokrotnie przypominał, że dzisiejszy świat ma wielu nauczycieli, ale przede wszystkim czeka na świadków wiary.

                Świadczenie o Chrystusie, wierność Jego Ewangelii wśród codziennych spraw może przyczynić się do zdynamizowania naszego chrześcijaństwa, uczynienia go bardziej autentycznym, kształtującym współczesny świat i pociągającym obojętnych do Boga. Świadectwo - to najważniejsza metoda skutecznej ewangelizacji.

3. NIEDZIELA ZWYKŁA – 27.01.2002 R.

Iz 8,23b-9,3; 1Kor 1,10-13.17; Mt 4,12-23

                Początek misji publicznej Chrystusa wiąże się z powołaniem Apostołów. Jezus skupia wokół siebie ludzi, którzy przez trzy lata będą Jego uczniami, towarzysząc Mu na drogach Palestyny. Wkracza w ich życie niespodziewanie, jak tego przykład mamy w dzisiejszym opisie powołania Piotra i Andrzeja, „którzy zarzucali sieć w jezioro”. Pozostawiają oni wszystko i idą za Chrystusem, którego uznają za swego Mistrza.

                Chrystus wkracza także w nasze codzienne życie: w sprawy rodzinne i zawodowe, w  problemy znane innym, jak też ukryte w głębi serca. Jezus chce, abyśmy odnajdywali te chwile Jego obecności czy wręcz natarczywości w naszym życiu. On - jako Pan i Zbawca - ma do nas prawo. Chce być obecny w naszym życiu nie tylko w chwilach modlitwy czy nabożeństwa, ale zawsze, w najbanalniejszych nawet momentach i sprawach. Do człowieka przyjdzie wiele razy Chrystusowe wezwanie, tak jak do Apostołów: zostaw sprawy, do których jesteś przywiązany; zapomnij o wartościach, które dają ci radość i przyjemność; podejmij to, co teraz jest Moją wolą. Pójdź za Mną - a to zapewni ci radość i spełnienie się w życiu.

Katecheta na przełomie wieków

Z ks. dr. Tadeuszem Panusiem

Dyrektorem Wydziału Duszpasterstwa Dzieci i Młodzieży  Kurii Metropolitarnej w Krakowie rozmawia Ks. Jan Przybocki

Ks. Jan Przybocki: W „Księżówce” katecheci odbywają swoje spotkanie formacyjne.

 W jaki sposób katecheta, nawet ten po studiach, przygotowuje się  do pracy? Czy zobowiązany jest on do  formacyjnych spotkań, aby merytorycznie i duchowo lepiej przygotować się do pracy w szkole?

Ks. dr Tadeusz Panuś: Katecheta jest pełnoprawnym członkiem grona pedagogicznego i całej wspólnoty szkolnej, jest także świadkiem wiary i przedstawicielem Kościoła w szkolnej rzeczywistości. Spełnia w niej bardzo ważną rolę, bo jest nauczycielem, chrześcijaninem i katolikiem, który w imieniu Kościoła służy innym i głosi słowo Boże. I ten fakt wyznacza pewne płaszczyzny, które są ważne dla katechety – nauczyciela. Musi on mieć przygotowanie pedagogiczne, musi mieć odpowiednie kwalifikacje intelektualne oraz odpowiednie predyspozycje do bardzo łatwego nawiązywania kontaktu z dziećmi i młodzieżą. Ale do tego dochodzi jeszcze sprawa jego tożsamości chrześcijańskiej. Tak jak katolikowi, chrześcijaninowi do życia wiarą powinna wystarczyć oferta działalności,  jaką świadczy jego parafia, tak dla katechety jest to niestety za mało. Musi on  szukać form mocniejszego pogłębienia  żywszego kontaktu z Jezusem i to oczywiście na wielu płaszczyznach. Jedną z nich jest osobiste życie duchowe. Ono włącza katechetów w życie Diecezji – stąd właśnie rekolekcje, o których ksiądz wspomina. Obecnie ze mną w „Księżówce” jest 120 osób, które przyjechały, aby uczestniczyć w rekolekcjach będących takim warsztatem ubogaconym, warsztatem uczącym katechetów tak mówić, żeby dzieci nas słuchały i słuchać tak, żeby dzieci do nas mówiły.

Ks. Jan Przybocki: Zatem każdy świecki  katecheta pracujący w szkole jest zobowiązany do uczestnictwa w takich rekolekcjach?

Ks. dr Tadeusz Panuś: Tak. Archidiecezja wręczając każdemu katechecie misję kanoniczną, nakłada jednocześnie na niego pewne obowiązki, które wyrażają się m. in. w tym, że powinien on podnosić i doskonalić swoją formację duchową, swoją tożsamość chrześcijańską.

Ks. Jan Przybocki: Wspomniał Ksiądz, że rozwój katechety odbywa się na wielu płaszczyznach.  Czy rekolekcje to jedyna w ciągu roku okazja do tego, aby pogłębić swoją wiarę i wiedzę merytoryczną?

Ks. dr Tadeusz Panuś: Nie, w ciągu roku takich spotkań, w których katecheci zobowiązani są uczestniczyć, jest kilka. Są to sierpniowe Dni Katechetyczne, w czasie których przygotowujemy się do pracy w całym roku katechetycznym. Są jeszcze jesienne, zimowe i wiosenne dni skupienia oraz trzydniowe rekolekcje zamknięte.

Ks. Jan Przybocki: To tych spotkań jest sporo, można powiedzieć ...

Ks. dr Tadeusz Panuś: Wejdę księdzu w słowo – każdy katecheta poświęca siedem dni w ciągu roku, aby podnosić swoje kwalifikacje.

Ks. Jan Przybocki: Księże Dyrektorze, jeżeli np. któryś z katechetów czy jakaś grupa katechetów nie zrealizuje tego wymogu, co dzieje się z nimi?

Ks. dr Tadeusz Panuś: Wtedy trzeba to oczywiście traktować jednostkowo. Jeżeli dzieje się to z jakiejś ważnej przyczyny, np. z powodu choroby, z powodów osobistych - to zupełnie jest to zrozumiałe, że trzeba elastycznie oceniać sprawę. Ale to są obowiązki, które bierze na siebie każdy katecheta przyjmując misję kanoniczną. Myślę, że w obecnej sytuacji, kiedy katecheza jest już 12 rok w szkole, istnieją już pewne tradycje i na ich temat  już nie ma dyskusji.

Ks. Jan Przybocki: Ksiądz powiedział na samym początku naszej rozmowy, że katecheta jest pełnoprawnym członkiem rady pedagogicznej i rzeczywiście tak jest. Proszę powiedzieć słuchaczom, jak przebiega zatrudnienie katechety i kiedy ewentualnie katecheta może być zwolniony?

Ks. dr Tadeusz Panuś: Sytuację katechety w szkolnej rzeczywistości regulują odrębne przepisy niż pozostałych nauczycieli. Katechetą w szkole może zostać osoba, która ma tzw. skierowanie od biskupa, od Księdza Kardynała. Tylko oni kierują katechetę do określonej szkoły, dają mu misję kanoniczną i na bazie tego skierowania może być spisana umowa o pracę z dyrekcją szkoły.

Ks. Jan Przybocki: Jeżeli katecheta po studiach teologicznych chciałby podjąć pracę w szkole bez skierowania od biskupa, to czy dyrektor szkoły może go zatrudnić?

Ks. dr Tadeusz Panuś: Nie, umowa jest wtedy wadliwa i praca nie może być podjęta przez katechetę..

Ks. Jan Przybocki: Czyli  taka sytuacja nie może zaistnieć.

Ks. dr Tadeusz Panuś: Tak, nie może mieć miejsca.

Ks. Jan Przybocki: Księże Dyrektorze, mija już dwunasty rok katechezy w szkole. Wiele razy na ten temat rozmawiałem nie tylko z młodzieżą, ale także z rodzicami. Niektórzy wspominają z „łezką w oku”, jak to pięknie było, kiedy katecheza odbywała się w salce, gdzie był odpowiedni nastrój, blisko Kościół i było wszystko w najlepszym porządku. Czy faktycznie tak wszystko było w porządku? I jeszcze jedno moje pytanie, może dość kontrowersyjne: przez wejście katechezy do szkoły zyskaliśmy czy straciliśmy w zakresie duchowej formacji człowieka?

Ks. dr Tadeusz Panuś: Właśnie w czasie sierpniowych Dni Katechetycznych w roku 2000 dokonaliśmy pewnego bilansu dziesięciolecia. W referacie prof. Andrzeja Potockiego pt  „Blaski i cienie, katecheza między niebem i ziemią” ten bilans wypadł na korzyść powrotu katechezy do szkolnej rzeczywistości jako 10:6, czyli dziesięć blasków i sześć cieni. Wśród blasków jest między innymi fakt, że wzrosła znacznie frekwencja na lekcjach religii. Następna sprawa to poczucie odpowiedzialności katechety za młodych ludzi, którzy przychodzą do szkoły. Dzisiaj szkoła powinna dawać w miarę możliwości bardzo szerokie doświadczenia nie tylko wiedzy, ale i umiejętności korzystania z niej, a także ukazywać wyższe wartości świata. Byłoby ogromnym zubożeniem, gdyby wprowadzenie w ten świat wartości, jaki oferuje szkoła, nie było ubogacone o religię. Następną ważną sprawą wydaje mi się ogromne ułatwienie dla rodziców. W obecnym czasie, kiedy tak bardzo rodzice nie mają czasu, bo muszą troszczyć się o zapewnienie rodzinie utrzymania, szkoła, otwierając się na religijne wartości, ułatwia im życie i właściwe wychowanie potomstwa. Następnym pozytywnym argumentem jest także to, że trzy środowiska, troszczące się o wychowanie młodego człowieka, jakimi  są szkoła, rodzina i parafia – mówią wspólnym językiem. W czasach naszej młodości było nie do pomyślenia, aby można było usłyszeć w szkole „pochwalony Jezus Chrystus” czy „szczęść Boże”. Trzeba się było błyskawicznie przedstawiać, kiedy się szło do parafii na katechezę. Dzisiaj się mówi wspólnym językiem. Te trzy środowiska mówią jednym językiem, czy też powinny mówić wspólnym językiem. To jest korzystne dla procesu wychowawczego. Źle jest, gdy w naszej rodzinie co innego mówi ojciec, a co innego mówi matka. Źle jest też, kiedy inaczej się mówi w szkole, inaczej by się mówiło w parafii, a jeszcze inaczej mówiłoby się w rodzinie i dlatego jest bardzo ważna ta jedność. Natomiast muszę powiedzieć, że na pewno szkoła nie ułatwia doświadczenia "sacrum". Szkoła, w której katecheza jest wpisana w siatkę godzin, czyni z niej przedmiot. Szkoła pozbawia katechezę i  religię prawdziwego misterium i  stąd wynika  pewne zadanie dla nas, żebyśmy przeciwdziałali temu zjawisku.

Ks. Jan Przybocki: Liczby bardzo przemawiają do ludzi. Księże Dyrektorze, jaki procent młodzieży, zwłaszcza tej ze szkoły zawodowej uczestniczył w katechezie przed jej wejściem do szkoły, a jak teraz ta statystyka wygląda w naszej Archidiecezji?

Ks. dr Tadeusz Panuś: Nie dysponuję bardzo dokładnymi danymi z lat przed powrotem katechezy do szkół, ale te, które są mi dostępne,  zamykają się w liczbie 60%, tzn. tyle młodzieży uczestniczyło w katechezie. Natomiast dzisiaj ta liczba wynosi ponad 90% czy około 90%, a w szkołach zawodowych zależy ona od rodzaju środowiska.

Ks. Jan Przybocki: Książe Dyrektorze, zapytam o kolejną sprawę, która może nie jest jeszcze do końca wyjaśniona. Na jakim poziomie szkolnym obecne prawo przyznaje jedną bądź dwie godziny katechezy? Chodzi mi o przedszkole, szkołę podstawową, gimnazjum i liceum.

Ks. dr Tadeusz Panuś: Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z 1992r z 14 kwietnia bardzo dokładnie precyzuje ten temat. W każdej szkole publicznej mają być dwie godziny katechezy - czyli nauki religii, a w przedszkolach odpowiednio dwie jednostki. Nie ma tutaj specyfikacji - czy w podstawówce, czy w szkołach gimnazjalnych, czy ponadgimnazjalnych.

W Archidiecezji Krakowskiej przyjęliśmy taką zasadę, że z tymi dwiema godzinami wchodzimy do każdej szkoły elastycznie. Należy co roku aktualizować liczbę godzin wg prawa. Unikać jednak należy sytuacji, że młodzież była przyzwyczajona do jednej godziny, a nagle ma dwie godziny katechezy. Obecnie dba się oto, aby poczynając od dużych jednostek w przedszkolu, poprzez całą szkołę podstawową i wszystkie klasy gimnazjum, wszędzie było po dwie godziny nauki religii. I w przyszłym roku będziemy elastycznie wprowadzać po dwie godziny do szkół ponadgimnazjalnych.

Ks. Jan Przybocki: Obecnie - w dwunastym roku katechezy - w szkole podstawowej i w gimnazjum, powinny być realizowane już dwie godziny.

Ks. dr Tadeusz Panuś: Jeżeli szkoła chce być w zgodzie z prawem, to każda szkoła publiczna musi przestrzegać zarządzenia MEN.  Jeżeli jest jakaś wyjątkowa okoliczność, to musi być zgoda biskupa na to, by była tylko jedna godzina katechezy. Ale takich przypadków w skali diecezji kiedyś było więcej, bo było dużo klas, a mało katechetów. Nieraz ciężko to było wszystko pogodzić, dlatego staraliśmy się  elastycznie uwzględniać sytuację. Teraz tych powodów nie ma.

Ks. Jan Przybocki: A jeżeli chodzi o szkołę średnią,  jak to będzie wyglądało w najbliższym roku i latach?

Ks. dr Tadeusz Panuś: Jeżeli młodzież miała w gimnazjum dwie godziny katechezy, to               w pierwszej klasy ponadgimnazjalnej też będzie miała 2 godz. W niektórych  szkołach ponadgimnazjalnych były owe dwie godziny, ale wprowadzano je elastycznie.

Ks. Jan Przybocki: I to będzie dotyczyło szkół licealnych, techników i szkół zawodowych, prawda?

Ks. dr Tadeusz Panuś: Wszystkich. Mówię świadomie - szkół ponadgimnazjalnych, bo los technikum nie jest jeszcze rozstrzygnięty.

Ks. Jan Przybocki: Czyli mamy sprawę przydziału godzin katechezy załatwioną.

Ks. dr Tadeusz Panuś: Tu wejdę w słowo. Chcę bardzo mocno podkreślić, że odpowiedzialnym za organizację nauczania religii w szkole - zgodnie z prawem -  jest dyrektor i jeżeli w którejkolwiek szkole by tych dwóch godzin nie było, musi być na to pisemna decyzja biskupa. Tak stanowi prawo.

Ks. Jan Przybocki: Czyli trzeba być w zgodzie w prawem. Przejdę zatem do rzeczy następnej. Jest wielu katechetów, którzy starają się także o awans zawodowy, a nie wszyscy mają całe 18 godz. etatowych w jednej szkole. Jak ten problem wygląda w świetle prawa?

Ks. dr Tadeusz Panuś: Wspomniane rozporządzenie, które reguluje sprawę nauczania religii w polskiej szkole, podejmuje także temat łączenia godzin w kilku szkołach do pełnego etatu. I powiedziane jest, że w takim przypadku szkołę wiodącą wskazuje katechecie organ prowadzący szkołę.

Ks. Jan Przybocki: Księże Dyrektorze! Od kilku lat my, katecheci, czekamy na nowy program katechetyczny. Pojawił się już nowy program do gimnazjum . Kiedy dostaniemy  nowe podręczniki i program katechetyczny dla całej szkoły podstawowej i szkoły średniej?

Ks. dr Tadeusz Panuś: Ten program już jest.  20 czerwca bieżącego roku Konferencja Episkopatu Polski w Łowiezu zatwierdziła nowy program do nauczania religii w Kościele Rzymsko-Katolickim. Poprzedni program  z roku 1971, po 30 latach funkcjonowania, odchodzi  na zasłużoną emeryturę. Jest już nowy program i na jego bazie powstają nowe podręczniki. Jest też już ustalona procedura ich zatwierdzenia. Przygotowywane są już podręczniki do szkół ponadgimnazjalnych. Dotychczasowe muszą być generalnie zmienione, dopracowane i dostosowane do nowej rzeczywistości.

Ks. Jan Przybocki: Księże Dyrektorze, czy w 2002r we wrześniu, będziemy mogli dać uczniom nowe katechizmy do szkół średnich?

Ks. dr Tadeusz Panuś: Jest szansa na to, ale należy pamiętać, że stare podręczniki nie przestają obowiązywać z dnia na dzień. Trzeba wziąć też pod uwagę sytuację materialną naszych uczniów i cenę podręczników.

Ks. Jan Przybocki: Księże Dyrektorze, skorzystam z okazji, by zapytać o samą organizację Wydziału Katechetycznego czy Wydziału Duszpasterstwa Dzieci i Młodzieży. Jak ona wygląda?

Ks. dr Tadeusz Panuś: W Archidiecezji Krakowskiej katechizacją, nauczaniem religii zajmuje się prawie 1600 katechetów, w tym 800 księży, 480 katechetów świeckich i siostry zakonne. W zależności od sytuacji uczą oni w pełnym lub niepełnym wymiarze godzin. Diecezja jest podzielona na osiem rejonów, na czele każdego z nich stoi wizytator. Wizytatorem naszego rejonu podhalańskiego jest ks. mgr Janusz Rzepa, który równocześnie jest metodykiem - doradcą. To on pełni tę funkcję z ramienia biskupa i jest odpowiedzialny za to wszystko, co się tutaj dzieje. Bardzo ściśle współpracujemy ze sobą. Mamy cotygodniowe  spotkania, mamy swój dyżur w Kurii, ale także spotkania w rejonie w ramach doradztwa.

Doradca jest potrzebny ze względu na to, by świadczyć pomoc dla katechetów nie tylko prawną czy metodyczną, ale także w wielu innych trudnych sprawach, bo tam , gdzie jest życie, tam zawsze powstają napięcia. Powinien wtedy pojawiać się człowiek, który je zlikwiduje.

Ks. Jan Przybocki: Zatem w terenie wizytator katechetyczny ma służyć pomocą w niektórych trudnych, może nawet bolesnych  problemach,  ale jednocześnie być też jakiegoś rodzaju arbitrem.

Ks. dr Tadeusz Panuś: Jest kontrolerem, jest wizytatorem, a więc wizytuje po to, by pochwalić tam, gdzie jest dobrze, a tam gdzie jest coś niewłaściwego - to korygować.

Ks. Jan Przybocki: Dziękuję Księdzu Dyrektorowi za nasze spotkanie. Kiedy patrzę przez okno, widzę piękną zimę. Niedługo będziemy śpiewać kolędy. Jest okazja, by do tych, których Ksiądz duchowo ubogaca mógł także skierować słowo adwentowo - bożonarodzeniowe.

Ks. dr Tadeusz Panuś: Bardzo się cieszę  i dziękuję za możliwość rozmowy. Pragnę serdecznie pozdrowić wszystkich katechetów, którzy jako księża, jako siostry zakonne, jako wreszcie ludzie świeccy weszli na służbę Słowu Bożemu. Bardzo się cieszę i cieszymy się wszyscy tym, że już dwunasty rok ręce księży zostają wspierane rękoma świeckich, że możemy wzajemnie wspomagać się w głoszeniu Słowa Bożego. Pozdrawiam pięknie młodzież i dzieci, które uczestniczą w spotkaniach parafialnych przygotowujących  do bierzmowania. Pozdrawiam także wszystkich rodziców i nauczycieli, którzy współpracują z nami, pomagają młodemu człowiekowi stawać się pięknym człowiekiem. Bardzo serdecznie pozdrawiam  księży proboszczów i księży wikariuszy. Dziękuję za ofiarną pracę i życzę wszystkim szczęśliwego Nowego Rok oraz błogosławieństwa od Nowonarodzonego.

Ks. Jan Przybocki: Dziękuję bardzo za rozmowę.

Rozmowa miała miejsce na antenie Radia Alex

Tekst nieautoryzowany

 

KOŚCIÓŁ NA PROGACH  TYSIĄCLECI

Na przestrzeni wieków Kościół dwukrotnie przekraczał progi tysiącleci. W każdym przypadku sytuacja Kościoła była inna.                                                                                                                                                          1. Wiek IX i X to okres znacznego upadku autorytetu papiestwa. Ponadto nad Kościołem zawisła groźba podziału. Italia stała się teatrum walk o tamtejsze posiadłości. Pod pozorem ochrony praw Adelajdy, wdowy po królu lombardzkim, Lotariuszu, król niemiecki Otto I zwrócił swe działanie w kierunku osiągnięcia korzyści terytorialnych w Italii. Armia Ottona I prawie bez oporu zawładnęła Lombardią. Najazd Węgrów i inne sprawy niemieckie zmusiły Ottona I do powrotu do Niemiec. Sytuacja polityczna nadal się pogarszała i nie sprzyjała wzmocnieniu pozycji papieży. Papież Jan XII (955-964) zwrócił się do Ottona I z prośbą, aby przywrócił Kościołowi dawną wolność.                      2 lutego 952r. wjechał Otton I do Wiecznego Miasta i ukoronowany został na cesarza wraz z małżonką swą, Adelajdą (Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego). W ten sposób wskrzeszono znowu godność cesarza, pozostającą odtąd w łączności z tytułem króla niemieckiego. Koronacja ta rozpoczyna nowy rozdział w dziejach papiestwa. Papież Sylwester II, który wprowadził Kościół w drugie tysiąclecie, został wybrany papieżem 17 kwietnia 999r., dlatego nie było czasu na dokładniejsze przygotowanie uroczystości. Sylwester II był człowiekiem niezmiernej wiedzy i silnej woli. Za sprawą Sylwestra II i Ottona III dokonało się zorganizowanie polskiej hierarchii kościelnej. W roku 1054, za czasów patriarchy Cerulariusza, nastąpił ostatecznie rozłam Kościoła. Sytuacja Kościoła na Zachodzie ujawniła piekącą potrzebę jego reformy. Idea reformy wyszła z klasztoru benedyktynów w Cluny (południowa Francja). Jej rzecznikiem był opat Hildebrandt, późniejszy papież  Grzegorz VII (1075-1085). Posiadał on dużą wiedzę i niespożytą energię. Przewidując poważne trudności, rozpoczął zdecydowaną walkę z symonią i inwestyturą. Po krótkotrwałym zwycięstwie nad Henrykiem IV sytuacja w Kościele była bardzo trudna i Grzegorz VII musiał uchodzić z Rzymu. Umierając, wypowiedział słowa: adamaveram veritatem, quare morior exul (umiłowałem prawdę, dlatego umieram na wygnaniu)". Na przestrzeni krótkiego okresu czasu odbyły się na Zachodzie cztery sobory laterańskie (I-1123, II-1139, III- 1179, IV-1215), na których uregulowano wiele ważnych dla Kościoła Zachodniego spraw.

Na soborze laterańskim I  sprawa celibatu doczekała się prawnego rozstrzygnięcia. Była ona już stawiana na soborze nicejskim (325), lecz wówczas przeważyła opinia biskupa Egiptu, Paflucego, który wnosił, że nie można krzywdzić żon. Konstytucja soborowa brzmiała: "Ut Deo placens munditia in personis ecclesiasticis et universis professis dilatetur...(aby podobająca się Bogu czystość wzrastała wśród osób duchownych i wszystkich konsekrowanych...)". Na późniejszych soborach (szczególnie w Konstancji  1414-1418 i Florencji  1439 ) znacznie zaawansowano rozmowy z Kościołem Wschodnim. Zajęcie Konstantynopola przez sułtana Muhameda II w 1453 roku zniweczyło wyniki tych rozmów.                                                                                                                                                                   2. Zupełnie inna była sytuacja Kościoła przed wejściem w trzecie tysiąclecie. Ważnym przygotowaniem był zwołany za sprawą Jana XXIII - Sobór Watykański II (1962-1965), przed którym sobory zwoływano rzadko (Sobór Trydencki 1545-1565, Sobór Watykański I 1870-1871). „Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym” (Gaudium et spes) określiła jasno sytuację Kościoła w świecie. Sobór wypowiedział się też bardzo wyraźnie w kwestii przeznaczenia dóbr ziemskich: „Bóg przeznaczył ziemię ze wszystkim, co ona zawiera, na użytek wszystkich ludzi i narodów tak, by dobra stworzone dochodziły do wszystkich w słusznej mierze  w duchu sprawiedliwości, której towarzyszy miłość. Nierzadko ci, których właściciele wynajmują do pracy, otrzymują zaledwie niegodne człowieka wynagro­dzenie w pieniądzach lub naturze, nie posiadają przyzwoitego mieszkania i są obdzierani przez pośredników. Pozbawieni wszelkiego bezpieczeństwa żyją w takim niewolniczym poddaństwie osobistym, że nie mają prawie żadnej możliwości samodzielnego działania, a nadto nie mają dostępu do oświaty ani do udziału w życiu społe­cznym i politycznym. Wspólnota polityczna i władza publiczna opierają się na naturze ludzkiej i należą do porządku określonego przez Boga, jakkolwiek forma ustroju i wybór władz pozostawione są wolnej Woli obywateli". Prawie z profetyczną wnikliwością Sobór przewidział zagrożenia nadchodzącej epoki i sposoby przeciwdzia­łania im. W świetle nauki Soboru dokonano rewizji Katechizmu i Kodeksu prawa kanonicznego. Największy wpływ na przygotowanie Kościoła do wejścia w trzecie tysiąclecie ma długi obfity w wydarzenia pontyfikat oraz bogate nauczanie Jana Pawła. II. Mimo zagrożeń obecnej doby Kościół jest silny wewnętrznie i posiada ważne drogowskazy zawarte w Liście paste­rskim "Novo millennio ineunte", pozwalające "wypłynąć na głębię" (Łk.5,4.) i głosić światu nową ewangelizację.

Józef Olszewski

Islam

Narodziny islamu

Narodziny islamu są  nierozerwalnie związane z powstaniem KORANU. Koran jest świętą księgą islamu. Muzułmanie wierzą, że Bóg objawił Koran prorokowi Muhammadowi za pośrednictwem anioła Gabriela. Koran składa się z 114 sur albo rozdziałów. Objętościowo nie jest tak obszerną księgą jak Nowy Testament.

Arabskie słowo „guz’an” znaczy najprawdopodobniej „to, co należy czytać głośno”. Pierwsza sura objawiona Muhammadowi zaczyna się rozkazem: „Głoś w imię twego Pana, który cię stworzył!” Sury są opatrzone tytułami. Niektóre z tych tytułów nie są obce dla tych, którzy czytają Biblię: Jonasz, Józef, Abraham, Maria, Prorocy, Zmartwychwstanie. Inne mogą wydawać się dla niego dość obce: Knowa, Pielgrzymka, Pióro, Jutrzenka. Oprócz tytułu każda sura opatrzona jest wstępną wzmianką o miejscu jej objawienia: Mekce  lub Medynie.

Język sur mekkańskich jest określony wzywaniem niewierzących do podjęcia natychmiastowej i pilnej decyzji o przyjęciu islamu. W ostatnim dniu niewierzący otrzymują odpłatę za swą niewiarę i zostaną wrzuceni do plastycznie przedstawionej krainy johannam, zaś wierzący otrzymują w nagrodę w dniu sądu życie pośmiertne w raju.

W 622 r. po Chr. Muhammad i mała grupa jego wyznawców musieli z obawy przed prześladowaniem opuścić Mekkę. Udali się do Jasribu. Na cześć Muhammada zmieniono jego nazwę na „Miasto Proroka”. Medyna - nazwa pod którą miejscowość ta jest obecnie znana - jest miastem, w którym Muhammad został pogrzebany. Rok 622 po Chr. oddziela w życiu Muhammada okres mekkański od medyńskiego.

Koran przybrał pisemną formę już prawie po dziesięciu latach po śmierci Muhammada, a więc ustny czas przekazywania jej treści był bardzo krótki. Objawienia Muhammad przekazywał ustnie, ci zaś, którzy ich słuchali, spisywali je na różnych materiałach, które akurat były dla nich dostępne, w tym także na suchych liściach, kościach zwierzęcych wybielonych przez słońce i na kamieniach. Tak spisany materiał zebrano w końcu za panowania dynastii Umajjadów (644-656 r. po Chr), podczas rządów trzeciego „Sprawiedliwie Prowadzonego Kalifa” (Kalif znaczy „następca” proroka Muhammada).

Filary wiary w islamie

Zgodnie z zasadami Koranu każdego wyznawcę islamu obowiązuje:

  1. Wyznanie wiary („szahadie”) – wyrażane formułą „la ilaha illa-l-la. Wa Muhammad rasulu-l-Lah” („Nie ma Boga prócz Allacha, a Muhammad jest jego prorokiem”). Są to pierwsze słowa, które wpadają w ucho nowo narodzonemu niemowlęciu muzułmańskiemu  i ostatnie, które są wymawiane nad grobem każdego muzułmanina.
  2. Modlitwa  - drugi filar wiary. Pięć razy dziennie wierny muzułmanin  ma zwrócić swoją twarz ku Mekke i odmówić przepisaną modlitwę. Wierny winien odmawiać modlitwę o świcie, w południe (? – uzupełnienie chyba potrzebne – inaczej są tylko 4.., BK), po południu, o zachodzie słońca i gdy zapadnie noc. Podczas modlitwy muzułmanin winien być w stanie nakazanej czystości (tzn. umyć twarz, ręce, nogi), stać w miejscu czystym (najczęściej na specjalnym dywaniku, w który wszyty jest kompas, aby wiedzieć, w jakim kierunku leży święte miasto – Mekka). Piątkowa modlitwa w południe jest jedyną modlitwą publiczną i jest obowiązkowa  dla wszystkich pełnoletnich mężczyzn. Pewne meczety mają miejsca zarezerwowane także dla kobiet.
  3. Jałmużna („zaka”) – rozwinęła się z biegiem czasu w obowiązkową daninę od majątku. Młode państwo muzułmańskie pobierało zaka za pośrednictwem stałych urzędników i rozdzielało ją z centralnego skarbca w celu wsparcia biednych, budowało za nią meczety, a także pokrywało wydatki państwowe. Słowo zaka było odpowiednikiem u muzułmanów  dziesięciny, którą kupcy południowo-arabscy musieli wpłacać swemu bogu, zanim wolno im było sprzedawać swoje towary. Później,  gdy nastąpił rozkład państwa czysto muzułmańskiego, zaka pozostawiona została sumieniu wiernych.
  4. Post - czwarty filar wiary muzułmańskiej, jest nakazany w miesiącu ramadanie. Polega on na powstrzymywaniu się od wszystkich pokarmów i picia od świtu do zachodu słońca.
  5. Pielgrzymka - piąty i ostatni filar islamu. Raz w życiu każdy muzułmanin i każda muzułmanka mają obowiązek przedsięwziąć taką wyprawę do Mekki. Pielgrzymka do Mekki ma dla wiernego nie tylko znaczenie ściśle religijne, lecz także społeczne, turystyczne, psychologiczne i ekonomiczne.

Te pięć głównych obowiązków religijnych nazywa się w teologii muzułmańskiej pięcioma filarami islamu. Szerzenie islamu za pomocą oręża, czyli święta wojna, jest zalecana przez Koran.

Postać Jezusa w islamie

Koran poświęca Jezusowi 15 wzmianek, obejmujących razem 93 wiersze. Jezus jest tam uznany za wielkiego proroka. Zrodzony z Maryi Dziewicy – jako sprawca cudów i nauczyciel rygorystycznego monoteizmu i całkowitego oddania się Bogu (islamu). Jest On doskonałym muuslim, postawionym na równi z Adamem i Abrahamem. Pomimo przyznanej Mu powagi świętości,  Jezus w  imię radykalnego monoteizmu osobowego......?...niedokończona myśl

Nie dopuszcza też myśli o synostwie Bożym Jezusa. Dziewicze poczęcie, cuda i tytuły wzniosłe bywają interpretowane jako przejaw Bożej potęgi, ukonkretnionej w Jezusie. Koran nie przyjmuje też śmierci krzyżowej Jezusa, twierdząc, że Bóg nie mógł dopuścić do takiego poniżenia swojego proroka.

Kobiety w islamie

Muzułmanie szanują Biblię jako święte pismo. Wierzą, że żydowska Tora, psalmy i Ewangelie Nowego Testamentu są słowami Boga. Jezusa czczą jako proroka, jednak zgodnie z wiarą muzułmanów, nie jest on Synem Bożym. Według przekonania muzułmanów  Biblia poprzez liczne uzupełnienia została zafałszowana. Tylko Koran w języku arabskim trafił za pośrednictwem Mahometa od Boga do ludzi i tylko on jest prawdziwym Słowem Bożym.

     Muzułmanie są przekonani, że człowiek, który uczy się świętych wersetów i odbiera świat sercem, zbliża się do Boga. Dlatego nawet małe dzieci znają na pamięć fragmenty Koranu, ucząc się ich w szkole. Chłopcy i dziewczynki uczą się osobno. W tradycyjnym islamie rola kobiety ogranicza się do spełnienia obowiązków domowych. Kobiety nie są jednak pozbawione praw, lecz chronione surowymi zasadami. Mogą pokazywać się publicznie tylko z zakrytą twarzą, jak głosi Koran:

„ O Proroku!

Powiedz swym małżonkom i córkom oraz żonom wiernych,

aby narzuciły na siebie zasłony.

Oto najprostszy sposób, aby zostały uznane

i aby ich nie molestowano.” (S. 33, 59)

Wiele kobiet uważa to dzisiaj za niesprawiedliwe, inne jednak noszą zasłony z dumą, jako ochronę i symbol ich szczególnej pozycji. Według Koranu:

„Mężczyźni sprawują nad kobietami ochronę, ponieważ Bóg dał jednym z nich pierwszeństwo przed drugimi i oni też łożą [na nie] ze swych dóbr.   

A prawe kobiety są pobożne i strzegą w duszy tego, co Bóg zachował. A te, których krnąbrności się obawiacie, napominajcie, porzućcie je w łożach i bijcie”. (S4, 34) 

Kobiecie muzułmańskiej nie wolno wyjść za nie - muzułmanina, natomiast muzułmanin może poślubić żydówkę lub chrześcijankę. Mężczyzna nie może być niższego stanu niż kobieta (może też wstąpić w związek poligamiczny nie naruszając prawa).

Prawo islamskie

Islam zabrania sporządzania wizerunku Boga, czyli Allaha oraz tworzenia jakiegokolwiek wizerunku istoty żywej, a więc także ludzi i zwierząt. Zakaz ten wprowadzono, aby zapobiec modlitwom do wykonywanych przez ludzi obrazów.

                Prawo islamskie, tzw. szariat, zabrania również m.in. spożywania mięsa wieprzowego i alkoholu. Muzułmanin nie może uprawiać hazardu, a w obrocie pieniężnym pobierać ani płacić odsetek.

                Pomimo że prawo islamskie zawiera surowy system kar, według Koranu powinno się ich w miarę możliwości unikać. I tak na przykład obowiązuje zasada przebaczenia, jeśli sprawca żałuje swoich czynów.

Islam w Europie

Aby zetknąć się z islamem, nie musimy podróżować do dalekich krajów. Również w Europie mieszka wielu muzułmanów. Na przykład we Francji żyje ich 2,6 mln. W przeważającej części pochodzą z Maroka, Tunezji i Algierii. W Niemczech islam jest trzecią pod względem wielkości wspólnotą  religijną, po kościele katolickim i ewangelickim. Blisko  2,7 mln ludzi w tym kraju wyznaje islam, a około 90% z nich przybyło z Turcji.

                 Islam nie jest tylko zbiorem prawd wiary, lecz także sposobem życia. Ten, kto przyjmie islam, nie oddziela dnia powszedniego od modlitwy, ponieważ całe jego życie jest modlitwą. Islam reguluje wszystkie dziedziny życia – od jedzenia, poprzez ubiór i wychowanie, aż po gospodarkę.  

Opracowała: Joanna Sopiarz 

 

Rocznicowe refleksje

          Znów mija kolejna, tym razem już 159- ta , rocznica Powstania Styczniowego. Wybuchło ono nocą z 22 na 23 stycznia 1863 roku i trwało   przeszło 17 miesięcy, bo aż do wiosny następnego roku. Ostatecznie skonało na leśnych pobojowiskach, ale pozostała po nim wielka legenda, na trwałe zakorzeniona w duszy polskiej.

     Rok 1863 był wielkim wstrząsem moralnym dla narodu. Tragedia owego roku ponuro ukształtowała wyobraźnię oraz psychikę współczesnych i potomnych. ,, Ten straszny rok polski wlókł się przykro, nieraz wstrętnie , krwawo”... ( S. Kożmian) . ,, Szła noc, ciemność i mgła”... ( St. Żeromski ). Utrwalił się na lat dziesiątki krajobraz śmierci, w którym przed oczyma dorastającej młodzieży przesuwały się groźne wizje ,, Polonii” i „Lituanii”. Zwracano się więc do roku 1863 – go słowami: ,, Przez lat szeregi kroczysz widmo blade wlokąc za sobą jak całun zagładę” ( A. Asnyk ) lub popadano w bierne marzenie, podtrzymując cudną i straszną klechdę ,, wyszeptaną drżącymi wargami w ciemną noc”.

         Mawiano wtedy, że człowiek wolny ma inne spojrzenie na rzeczywistość. Jest po prostu sobą, a posiadając pełnię świadomości swych sił i myśli - czuje inaczej. Podkreślano, że w Polsce niewola zdziałała swoje, że pesymizm, smutek, niemoc, atmosfera bierności i upadku woli skrępowały duszę, zrodziły trwogi, niepokoje niewiary i bezwład - ,, powolne osuwanie się w przepaść”. Mylono się jednak wtedy, bo ten - często krytykowany i bywało, że  pogardzany przez prześmiewców - ponury, narodowy horror nie zniszczył polskiej psychiki, nie ugiął i nie zgnębił ostatecznie narodu. Na gruncie starej legendy styczniowej, pięćdziesiąt lat później, wyrósł bowiem nowy czyn zbrojny i nowa legenda. Legenda legionów niosących Polsce wymarzoną niepodległość. Panował wówczas wyż demograficzny i mieliśmy jakże wielu wybitnych, zdolnych, prawych i szlachetnych ludzi.  Ich ojcowie i  dziadowie należeli do pokolenia 1863 roku.

Dopiero II wojna światowa zniszczy - bodajże najlepszą, najbardziej wartościową część polskiego społeczeństwa.

        Dziś, po latach, stajemy czasem wobec paradoksu historii. Powtórzmy jeszcze raz : ,, .... człowiek wolny ma inne spojrzenie na rzeczywistość... posiada ponoć pełnię świadomości swych sił....” Otóż jesteśmy dziś wolni, ale czy nas opuściła atmosfera bierności oraz upadek woli, trwogi i czy nie trapią nas niepokoje, upadek woli? Sądzimy, że jesteśmy praktyczni  i nowocześni, bo szczędzimy młodzieży starych i ponoć „zakurzonych” narodowych symboli. Stawiamy też na tzw.  bezstresowe wychowanie. W efekcie rośnie pokolenie pozbawione wrażliwości, często psychicznie niedojrzałe, nadmiernie roszczeniowe, wyrosłe w zgiełku telewizyjnych płytkich programów, kołysane hałasem zgniatanego żelastwa, brzękiem tłuczonego szkła, strzelaniną i  częstowane absurdalną krwawą jatką. Jest to zdaje się pokolenie słabe psychicznie, bo skłonność do agresji  i przemocy nie zawsze jest symptomem odwagi. Rośnie wśród młodych przestępczość i szeroka gama różnych wynaturzeń. Jaka młodzież, taka będzie nasza przyszłość. Obyśmy się znów mylili! W każdym razie jest nad czym myśleć. Jest też o co modlić się do Boga. Oto jak różne refleksje,  pozornie odległe, przywołać może kolejna rocznica Powstania Styczniowego z 1863 roku.

                                                                                                            Wacław Polakiewicz

 

 Po Konkursie Kolęd

Zakończył się IV Archidiecezjalny Konkurs Kolęd i Pastorałek na Podhalu. Mógł się on odbyć także w tym roku, bo jego twórca – Ks. Tomasz Pilarczyk, przez trzy poprzednie lata z zapałem i inwencją tworzył i doskonalił jego formę. Wielu ludzi zaangażowanych w jego organizację i uczestniczących w nim, po prostu nie wyobraża sobie, że Konkursu Kolęd mogło by nie być. Mógł się on odbyć dlatego, że Ks. Prałat Stanisław Olszówka, proboszcz parafii, otacza swoją opieką i troską to dzieło, rozumiejąc potrzeby i pomagając przezwyciężać trudności. Ojcowska troską otoczył konkurs J. Em. Ks. Kard. Franciszek Macharski, obejmując nad nim Honorowy Patronat, zaszczycając swoją obecnością, oraz przewodnicząc wspólnej modlitwie w czasie uroczystej Eucharystii.

Konkursu Kolęd w Zakopanem nie byłoby, gdyby nie wielu ludzi bezinteresownie trudzących się nad jego przygotowaniem i czuwających nad jego prawidłowym przebiegiem. Nie było by go, gdyby nie wspaniali Rodzice „Stokrotek” dbający o poczęstunek, posiłki dla grup nocujących, czystość i porządek, robiący zakupy i biegający w poszukiwaniu ludzi mogących w jakikolwiek sposób wspomóc przygotowania. Nie byłoby go, gdyby nie same „Stokrotki”, które nie tylko śpiewały wraz ze Scholą z Harendy, ale także troszczyły się o przyjeżdżające grupy i dbały o porządek organizacyjny. Nie byłoby go, gdyby nie ci którzy dbali o obsługę techniczną koncertów i przesłuchań – akustyków i porządkowych.

Konkurs Kolęd mógł odbyć się dlatego, że znaleźli się ci, którzy wspierali materialnie to przedsięwzięcie: Ks. Kard. Franciszek Macharski, Urząd Miejski w Zakopanem, Ks. Prałat Stanisław Olszówka, Ks. Kustosz Mirosław Drozdek, Hurtownia „Szarotka”, Cukiernia „Samanta”, Krystyna Ziemak - Wydawnictwo „LIMBA”, Smażalnia ryb - Urszula Boczkowska, Piekarnia na Kamieńcu – p. Hulbój, Spółka Eksploatacyjna Wodociągów i Kanalizacji SEWIK, Firma „POLAŃSKI”, Aniela i Sławomir Grabowscy, Krzysztof Batko, Hurtownia „DUO”, Hurtownia „Nowar”, Sklep „U Pająka”, Sklep „U Jasia”, Rodzina Bobaków, Wydawnictwo „Giewont”, Hurtownia Papiernicza – ul. Kościeliska, Hurtownia „Brutal”, P.H. „MAJCHER” S.A. - Janusz Majcher, Sekcja Judo „YAMABUSHI”, Krzysztof Karpiel, REMA 1000, Sklep Spożywczy „Turysta” -  Urszula Kotowska, Sklep „Zornica” - Ewa Gąsienica Makowska, Zespół Szkół Hotelarsko-Turystycznych, Zespół Szkół Zawodowych nr 1, Wydawnictwo „Giewont”, Elżbieta Chodurska.

Protokół z posiedzenia Jury

IV Archidiecezjalnego Konkursu Kolęd – Zakopane 2001

1.      Jury w składzie: Pani Adiunkt Elżbieta Wtorkowska – przewodnicząca Jury, Pani mgr Maria Mateja Torbiarz, Pani mgr Jolanta Dolińska, Ks. Dr Robert Tyrała, zanim poda wyniki IV Archidiecezjalnego Konkursu Kolęd, który miał miejsce w Zakopanem, pragnie podzielić się krótka refleksją na temat konkursu.

2.      Doceniamy wartość tego Przeglądu Kolęd jako powrotu do Tradycji, to jakby wejście i mieszkanie w rodzinnym domu przy miłości Ojca i Matki, blisko ciepła jakie daje Najświętsza Rodzina z Nazaretu. Duże zainteresowanie środowiska - 34 zespoły, blisko 700 wykonawców, wielu ludzi zaangażowanych w przygotowanie i sprawne przeprowadzenie Konkursu – świadczy o potrzebie takiego wydarzenia jakim jest Archidiecezjalny Konkurs Kolęd w parafii Najświętszej Rodziny w Zakopanem. Jest to przecież forma kultywowania dobrej, polskiej, rodzinnej Tradycji wspólnego kolędowania. Jest to uczenie dzieci i młodzieży najważniejszych wartości w życiu człowieka, a również rozwijanie i pomnażanie talentów danych od Pana Boga.

Przy tej okazji dziękujemy za wspaniałą organizację Ks. Dziekanowi Stanisławowi Olszówce, Ks. Marcinowi Hodanie oraz wszystkim kapłanom i współpracownikom świeckim. Dziękujemy za pomoc przy organizacji Urzędowi Miejskiemu w Zakopanem z Panem Burmistrzem Piotrem Bąkiem oraz wszystkim Darczyńcom bez których to dzieło nie miałoby swojego miejsca.

3.      Sugerujemy, aby w przyszłości śpiewano więcej kolęd starych, tradycyjnych nie zapominając o pięknych współczesnych kompozycjach. Apelujemy do powrotu do kolęd góralskich, które w tym właśnie miejscu powinny być szczególnie kultywowane. W aranżacji unikajcie podkładów elektronicznych one bowiem niszczą świeżość wykonania, niwelując autentyczny wyraz wartości i treści. Śpiew jest głoszeniem Ewangelii o Jezusie i winien być piękny. To co naturalne – wasze zharmonizowane głosy z towarzyszeniem instrumentów – są pięknem jedynie autentycznym i prawdziwym. Oczekiwać należy też radości – wszak przekazujecie śpiewy dotyczące radosnego okresu Bożego Narodzenia. Ważne jest też zachowanie specyfiki przekazu tekstu: musi on być zrozumiały poprzez dobrą dykcję, dobrze stawiane akcenty w języku polskim, zasady fonetyki i artykulacji. Przywiązujcie tez baczna uwagę do stroju w jakim się prezentujecie na scenie – ma być on odświętny i uroczysty.

4.  A oto wyniki IV Archidiecezjalnego Konkursu Kolęd i Pastorałek na Podhalu:

I. Kategoria dziecięca

Zespoły wokalno-instrumentalne

Wyróżnienie dla Arki Pana z Rudawy

II miejsce – Promyki z Nowego Targu

I miejsce – Opoka z Wadowic

Chóry

II miejsce – Chór PSM z Nowego Targu

I miejsce – Wojciechowe Nutki z Krakowa

Kategoria folkloru góralskiego

Zespoły

I miejsce – Bliźnioki z Nowego Targu

b)         Soliści

II miejsce – Tomasz Majerczyk z Zakopanego

I miejsce – Krzysztof Gał

Wyróżnienia:

Dla Ks. Bogusława Borka za animację muzyczną

Dla P. Marka Łabunowicza za animację muzyczną

Dla P. Małgorzaty Majda za pracę dyrygencką

II.        Kategoria młodzieżowa i dorosłych

Zespoły wokalno-instrumentalne

Wyróżnienie dla Zespołu Gimnazjum w Krempachach za udany debiut

Wyróżnienie dla Zespołu Carpe Diem za interesującą interpretację utworu pod tytułem „Legenda”

Nagród nie przyznano.

Chóry

III miejsce – Chór PSM II stopnia z Nowego Targu

II miejsce – Chór Ziarenko z Podstolic

I miejsce – Chór Bel Canto z Jordanowa

Kategoria folkloru góralskiego

I miejsce – Muzyka góralska z „Jutrzenki” z Zakopanego

W kategorii solistów nagród nie przyznano

III. Nagroda specjalna J. E. Ks. Kard. Franciszka Macharskiego – Grand Prix

IV Archidiecezjalnego Konkursu Kolęd i Pastorałek na Podhalu Zespół Chochliki z Rabki

Trzej Królowie

Sztuka Zachodu i ludowa pobożność uczyniła z Mędrców trzech świętych Króli. W głęboko psychologiczny sposób tłumaczyła Pismo Święte, ponieważ liczba trzy jest zawsze liczbą pełnego człowieka, który rozwija w sobie trzy zakresy władzy. Król w bajkach ma zawsze trzech synów, symbolizujących duszę, ducha i ciało albo głowę, serce i brzuch. Ci trzej wyruszają następnie w drogę, żeby odnaleźć wodę życia bądź uzdrawiający lek dla chorego króla. Jest to ostatecznie droga samorealizacji, którą rozpoczynają i na której przeżywaj ą wiele przygód i przetrzymuj ą wiele niebezpieczeństw. Sztuka widziała w Trzech Królach albo reprezentantów trzech pokoleń: wieku młodzieńczego, średniego i starszego, albo obraz trzech kontynentów: Europy, Afryki i Azji. Ma to odzwierciedlenie w nas samych — wszystko, co jest w człowieku: witalność młodości, siła męskości i mądrość starości muszą razem wybrać się w drogę, by zgłębić, co znaczy być człowiekiem. Nie powinniśmy zatrzymywać się ani przy ruchliwej młodości, ani przy twórczej sile wieku średniego, ani przy mądrości wieku starszego. Wszystko musi się przeobrażać, abyśmy pozostali żywymi ludźmi. Wszystko musi się nieustannie przełamywać i przemieszczać. Celem zaś powinno być to, by stać się ludźmi królewskimi, ludźmi, którzy sami określaj ą życie i nie są zawładnięci przez innych, którzy żyj ą w zgodzie z samymi sobą i mają królewską godność. Godność Trzech Króli wyraża się właśnie przez to, że odłożyli insygnia swej królewskiej dumy i upadli przed Bożym Dzieciątkiem.

Trzej Królowie razem wyruszają w drogę. Należą do siebie. Nie pozwalają, by urzędnicy penetrowali tę drogę, lecz słuchają głosu swego serca. Tam, w swoich sercach ujrzeli gwiazdę, gwiazdę ich tęsknoty. Wyruszyli w drogę tęsknoty. To długa pielgrzymka. W drodze byli zmęczeni. Jednak szli dalej, ponieważ ufali tęsknocie swego serca. I doszli do celu. Gwiazda wskazała im cel. Potrzebna też była rozmowa z Herodem i jego uczonymi w Piśmie, by dokładnie poznać cel podróży. Musimy wsłuchiwać się we własne serce, ale również nieustannie słuchać rad, by dzięki nim lepiej rozumieć głos własnego serca. Celem podróży Trzech Króli jest dom, gdzie odnajdują Maryję i Dzieciątko, przed którym klękają, by Je adorować. Nie dość, że nie zostali nagrodzeni u końca swej podróży, to również rozdali wszystko, co ze sobą przynieśli. Nie są dumni z powodu osiągnięcia celu, lecz padają na kolana i adorują Dzieciątko. Jest to paradoks także naszych dróg. Im dalej idziemy na drodze samorealizacji, tym mniej staje się dla nas ważne, co posiadaliśmy do tej pory i jak wyglądamy przed innymi. Pozwoliliśmy się zwabić tajemnicy życia. A kiedy dotykamy tajemnicy, wtedy upadamy na kolana, zapominamy o sobie, bowiem jesteśmy całkowicie przez nią ogarnięci i wtedy prawdziwie doszliśmy do domu. U siebie możemy być tylko tam, gdzie upadamy przed tajemnicą Boga, gdzie adorujemy Boga Wcielonego.

W ludowej pobożności Trzej Królowie stali się ulubionymi patronami podróży. Wędrowali długą drogą i nigdy nie zbłądzili. Dlatego mogą nam towarzyszyć na pełnych niebezpieczeństw drogach życiowych. Są przyzywani, by ochraniać nas przed szkodliwymi wpływami świata duchów. Stają się orędownikami w potrzebie, w chorobach. Już wcześnie ich imiona znano jako Kacper, Melchior i Baltazar. Pierwsze litery ich imion K + M + B wypisuje się na nadprożach domów, stajni i stodół, żeby ochronić je przed złymi duchami. Ich imiona wyprowadza się też z błogosławieństwa: „Christus mansionem benedicat" - Chryste błogosław mieszkanie. Mimo to ludzie pokładali w tych Trzech Królach wszystkie swoje tęsknoty za magiczną wiedzą, chroniącą od głęboko w duszy znajdujących się lęków i broniącą przed niebezpieczeństwem.

Czwarty król

Istnieje pewna stara rosyjska legenda opowiadająca o czwartym królu, który wyruszył w drogę razem z trzema innymi. Eduard Schaper zainteresował się tą legendą i po mistrzowsku ją ukształtował. Ów czwarty król zabrał ze sobą jako prezent dla królewskiego Dzieciątka trzy błyszczące, szlachetne kamienie. Był najmłodszym spośród czterech, żadnemu zaś z nich nie płonęła w sercu tak głęboka tęsknota, jak właśnie jemu. Podczas drogi usłyszał nagle szlochanie dziecka. W kurzu zobaczył „leżącego chłopczyka, bezbronnego, nagiego i krwawiącego z pięciu ran. Tak niezwykłe było to dziecko, tak delikatne i bezbronne, że serce młodego króla napełniło się litością". Podniósł je i zawrócił do wioski, którą właśnie zostawili za sobą. Tam nikt nie znał dziecka. Poszukał opiekunki i przekazał jej jeden ze szlachetnych kamieni, by w ten sposób zabezpieczyć życie dziecka. Udał się następnie w dalszą wędrówkę. Gwiazda wskazywała mu drogę. Bezbronne dziecko uczyniło go niezmiernie wrażliwym na nędzę świata. Przechodził przez miasto, w którym naprzeciw niego wyszedł orszak pogrzebowy. Umarł ojciec rodziny. Matka i dzieci miały być sprzedane do niewoli. Król przekazał im drugi drogocenny kamień.

Gdy tak wędrował, nie widział już gwiazdy. Dręczył się wątpliwościami, czy też nie stał się niewierny wobec swojego powołania. Jednak wtedy raz jeszcze zajaśniała na niebie gwiazda. Wędrował za nią poprzez obcą krainę, w której szalała wojna.

W pewnej wiosce żołnierze zgromadzili razem wszystkich mężczyzn by ich zabić. Wtedy król wykupił ich trzecim szlachetnym kamieniem. Ale teraz nie dostrzegł już więcej gwiazdy. Ogołocony ze wszystkiego kroczył przez krainę i pomagał ubogim ludziom. Przybył do pewnego portu w chwili, gdy ojciec rodziny jako wioślarz na jednej z galer miał odpokutować za swoją winę. Król zaofiarował samego siebie i pracował przez wiele lat jako wioślarz na galerze. Wtedy w jego sercu ponownie wzeszła gwiazda. „Wkrótce przeniknęło go wewnętrzne światło i ogarnęła go spokojna pewność, że mimo wszystko jest na właściwej drodze". Niewolnicy i panowie odczuwali to niezwykłe światło owego człowieka. Został wypuszczony na wolność. We śnie znowu zobaczył gwiazdę i usłyszał głos: „Pospiesz się! Pospiesz!" Wstał w środku nocy. Wówczas zajaśniała gwiazda i doprowadziła go do bram wielkiego miasta. Z tłumem ludzi został zapędzony na wzgórze, na którym stały trzy krzyże. Ponad środkowym krzyżem jaśniała gwiazda. „Wtedy spotkało go spojrzenie Człowieka, który wisiał na tym krzyżu. Człowiek ten musiał odczuwać wszystkie cierpienia, wszystkie utrapienia świata, tak niezwykłe było jego spojrzenie. Ale też litość i bezgraniczną miłość. Jego ręce, przybite do krzyża gwoździami, były boleśnie wykrzywione. Z tych udręczonych rąk rozchodziły się promienie. Jak błysk przemknęła myśl: tutaj jest cel, do którego pielgrzymowałem przez całe życie. Ten Człowiek jest Królem ludzi i Zbawieniem świata, na którym oparłem swój ą tęsknotę, którego spotkałem we wszystkich utrudzonych i obciążonych". Król opadł pod krzyżem na kolana. W jego otwarte ręce spadły wtenczas trzy krople krwi. Były bardziej lśniące niż szlachetne kamienie. Gdy Jezus umarł z okrzykiem na ustach, umarł też król. „Jego twarz jeszcze w śmierci była zwrócona w kierunku Pana i błyszczała jak promieniejąca gwiazda".

Ilekroć czytam tę legendę, porusza mnie ona do głębi. Być może także w Tobie istnieje coś, co mówi Ci o tajemnicy Bożego Narodzenia. Często nie widzisz w należyty sposób promieniejącej gwiazdy. Jest w Tobie wtedy ciemno. Wątpisz, czy znajdujesz się na właściwej drodze. Gdy jednak ukształtujesz życie tak, jak Bóg je dla Ciebie przygotował, także ludzi, którzy znajdują się na Twojej drodze, kiedy jesteś pełen litości i współczucia, wtedy pewnego dnia zabłyśnie w Tobie gwiazda i będziesz mógł odnaleźć Boże Dzieciątko w każdym ludzkim obliczu, do którego się zwrócisz i na którego spojrzenie odpowiesz.

Anselm Grün

Złoto, kadzidło, mirra

Anselm Grün

Mędrcy otwierają swoje skrzynie ze skarbami i przynoszą Dzieciątku złoto, kadzidło i mirrę. Od dawien dawna w różnoraki sposób tłumaczono te trzy dary. W drugim stuleciu święty Ireneusz z Lyonu widział w złocie znak królewskiej godności Dzieciątka, w kadzidle jego Boskość, a mirra miała według niego symbolizować śmierć na krzyżu. Kardynał Kari Rahner twierdzi, że złoto wskazuje na naszą miłość, kadzidło na naszą tęsknotę, a mirra na nasze bóle. W darach nie widzi więc obrazów symbolizujących tajemnicę Bożego Dzieciątka, lecz znaki naszego oddania, naszych ludzkich postaw właściwych w stosunku do Wcielonego Boga. Złota legenda zna jeszcze inne wyjaśnienie. Królowie wręczają złoto z powodu ubóstwa Maryi, „kadzidło z powodu nieprzyjemnego zapachu stajni, mirrę, by wzmocnić ciało Dzieciątka i odegnać złe robaki". Złoto może też symbolizować bóstwo, kadzidło pobożną duszę, a mirra czyste ciało, chroniąc je przed różnymi nieczystościami. Widocznie starożytni z zadowoleniem fantazjowali na temat darów.

Złoto zawsze fascynowało ludzi. W antyku mówiono o złotym blasku bóstw. Dla świętego Klemensa Aleksandryjskiego mądrość Chrystusa jako wiecznego Logosu jest królewskim złotem. Złoto zostaje oczyszczone przez ogień. Nie można z nim niczego zmieszać. Od dawien dawna złoto było używane podczas kultu, bo złoto przynależy bogom. Złoto ukazuje nie tylko Boską naturę Dzieciątka w żłobie, lecz także wskazuje na złoty blask naszej duszy.

Nie jesteśmy tylko ludźmi ziemi, lecz także ludźmi nieba. Nasza dusza odbija złoty blask Boga. W naszym obliczu jaśnieje Boża chwała. W naszej duszy uczestniczymy w Bożym blasku.

W wielu kulturach kadzidła używa się jako przyjemnego środka zapachowego. Snujące się do nieba kadzidło jest obrazem naszej modlitwy, która wznosi się do Boga. Obrazem naszej tęsknoty, wykraczającej poza codzienność. Nasza tęsknota tak jak kadzidło unosi się do nieba. Nie pozwala uwięzić się tu na ziemi. Posiada lekkość kadzidła. Przenika także przez wszystkie zamknięte drzwi. Otwiera ona nasze serce i poszerza je. Kadzidło pięknie pachnie. Napełnia nasze życie tajemniczym zapachem, boskim aromatem. W czasie pobytu na górze Atos zafascynował mnie jedyny w swym rodzaju zapach tamtejszego kadzidła. Kościoły oddychają tym zapachem. Rodzi się wtedy natychmiast poczucie tajemnicy, poczucie bycia u siebie w domu, bezpieczeństwa, tęsknoty i miłości. I chociaż kadzidło dawno uleciało do góry, pozostawia jednak w całym pomieszczeniu szczególny zapach. Wdycham go świadomie i czuję się natchniony Bożym poczuciem piękna. Odpowiednie zapachy wywołują w mojej świadomości silne odczucie przeszłości. Zapach siana przypomina mi urlop. Doświadczenie urlopu pojawia się nie tylko w głowie, lecz w całym ciele. Tak też jest i z kadzidłem. Czuję wtedy wspaniałą, tajemniczą obecność Boga, wtedy dostrzegam Go całym ciałem.

Mirra była dla starożytnych rajskim zielem. Wskazuje na stan Raju, za którym wszyscy tęsknimy. Mirra jest jednocześnie środkiem uzdrawiającym, leczącym nasze rany. W podarunku mirry powierzamy Bogu wszystkie nasze rany. Przynosimy to, co mamy najcenniejszego, wiele zranień z historii naszego życia. Rany nas odmieniły. Zmusiły nas, by zdystansować się od zdobytego bogactwa. Najwartościowsze, co posiadamy, to serce, potrafiące kochać. Rany przywiodły nas do kontaktu z naszym sercem. Złamane i zranione serce przynosimy Bożemu Dzieciątku, ufając, że te rany uzdrowi i przemieni. Powierzając Bożemu Dzieciątku naszą zranioną i załamaną historię życia, możemy odczuć, że wszystko jest dobrze. Nie wadzimy się już więcej z naszymi ranami. Powierzamy się wraz z naszymi ranami tej miłości, która jaśnieje w Bożym Dzieciątku. Wtedy mimo wszystkich zewnętrznych i wewnętrznych zagrożeń jesteśmy w Raju.

Wyszukaj takie dary, które odpowiadają Tobie i Twojej chwilowej sytuacji i przynieś je Bożemu Dzieciątku. Pozwól prowadzić się wizji, która najbardziej Ci odpowiada. Ona pragnie zaprowadzić Cię do Dzieciątka. To sprawi, że upadniesz przed Tym, przy którym możesz czuć się u siebie; zapomnisz o sobie samym, gdy uwolnisz się od krążenia wokół siebie. Kiedy zapomnisz o sobie, wtedy całkowicie będziesz sobą, wtedy będziesz naprawdę wolny.

Anselm Grün

 

Wiara była we mnie zanim pojawił się sport. Towarzyszy mi w całym życiu, nie tylko na rozbiegu...

Adam Małysz

Czy to ma być rozmowa o Kościołach, o wyznaniowych różnicach, czy skupi­my się na pojęciu wiary, która łączy wszystkich uznających istnienie Boga?

- Chcemy mówić między innymi o tym, na ile wiara w Boga pozwala lepiej przejść przez spor­tową karierę...

- Przez sport i przez życie, tego przecież nie da się rozdzielić. Jestem młodym człowiekiem, ale mam za sobą trochę przeżyć, wydarzeń, w których szerzej pojęta wiara w Boga i ludzi, pozwalała mi dokonywać słusznych wyborów.

- Które z wydarzeń zdaje się być dla pana przełomowe?

- Po dwóch latach słabych startów, które poprzedzone były bardzo dobrymi wynikami w Pucharze Świata na początku kariery, przy­szło załamanie. Przestałem wierzyć w sens te­go, co robię. Można powiedzieć, że wtedy czę­sto rozmawiałem sam z sobą, a trudniejsze py­tania zadawałem patrząc jeszcze wyżej, niż latam na nartach po wybiciu się z progu. Te moje wątpliwości rozwiewała żona, która wierzyła we mnie bardziej, niż ja sam. Dlatego nie skończyłem sportowej kariery, skaczę dalej i chyba wreszcie dokonałem w sporcie jakiegoś przełomu, bo z minionego sezonu znów mogę być zadowolony. Jeszcze nie tak bardzo jak wtedy, gdy wygrywałem konkursy Pucharu Świata, ale czuję, że jestem blisko tego ostatecznego przełomu.

- Skoki narciarskie to bardzo niebezpieczna dyscyplina sportu. Każdy z oddanych skoków to loteria, w której nie do końca wszystko zależy od pana. Choćby z silnym podmuchem wiatru często wygrać się nie da...

- Uprawiam bardzo niebezpieczną dyscyplinę sportu i wiara bar­dzo pomaga w podjęciu tego ryzyka, ale przecież to nie jest tak, że stałem się wierzący dopiero z chwilą, gdy staję na rozbiegu. Ta wiara we mnie była od dziecka, była zanim w moim życiu pojawił się sport. Ta kolejność jest bardzo istotna, bo wiara towarzyszy mi w całym życiu, nie tylko na rozbiegu. Zdecydowana większość skoczków daje te świadectwa wiary, żegnając się na rozbiegu przed oddaniem skoku. To na pewno nie jest robione na pokaz, sam robię przed skokami znak krzyża. Przecież, gdy się już wybiję na progu, to bliższy jestem, tam wysoko w powietrzu, rozmowy z Bogiem, niż z ludźmi...

- Czy przeżył pan wiele takich sytuacji, gdy tej szczególnej opieki „z Góry" pan potrzebował?

- Tak, ale nie na skoczni, tylko w drodze na zawody. Dwukrot­nie lecąc samolotami, do Finlandii i Szwecji, podczas lądowania przy silnym wietrze dostaliśmy takie podmuchy, że już wydawało mi się, że samolot spadnie na pas startowy bokiem. Najpierw złamie się skrzydło, później rozleci się samolot i będzie po nas... Skończyło się na strachu, na bardzo krótkich chwilach zastana­wiania się nad tym, czy to akurat w tym miejscu i czasie nastąpi kres mojej drogi. Nie wiem, a może wtedy była tylko pustka, a dopiero gdy już bezpiecznie w hotelowym łóżku przeżywałem całe wydarzenie ponownie pojawiły się te refleksje. Więcej czasu na myślenie było, gdy jadąc na lotnisko do Wiednia, skąd wylaty­waliśmy do Nagano, nasz samochód wpadł w poślizg i odbija­liśmy się od barierki, a potem chcieliśmy „ściąć" stojący we mgle patrol policyjny. Na szczęście auto się zatrzymało. Nikt nie ucier­piał, a wystarczyły milimetry, żeby skończyło się czyjeś ludzkie życie. Trenera, moje, policjanta... Ktoś nad nami czuwał, żyjemy.

fragment książki pt. Boże igrzysko

 

ECHA DZIECIOM

POTRZEBA ZEGARMISTRZA

Kasia i Tomek w czasie zimowych ferii pojechali do drugich Dziadków na wieś. To byli rodzice Taty. Dzieci zawsze jechały do nich z wielką radością. Byli kiedyś zamożnymi ludźmi, teraz udało im się zachować część pięknego dworku, a nawet kawałek ogrodu. Na dzieci czekał zawsze gościnny pokój, w nim dwa wielkie sta­roświeckie łóżka i szafa taka przepaścista, że można by w niej mieszkać. Tomek zapewniał, że nieraz w nocy słyszał, jak szafa stęka i skrzypi, jakby była żywa. Nie bał się tego, bo Dziadkowie tłumaczyli, że to stare drzewo kurczy się lub rozszerza, zależnie od pogody, i takie wydaje odgłosy.

Życie na wsi nawet w zimie dostarczało dzieciom wielu wrażeń. Ale chyba najbardziej zachwycał je bar­dzo stary zegar, stojący w gościnnym pokoju na szafce. Nie tylko pięknie wyglądał, ale wygrywał melodie. Dłuższe na pełne godziny i krótkie na półgodziny.

Tego dnia Dziadkowie wyszli do sąsiadów na imieni­ny. Wrócić mieli dość późno. Na dworze była wyjątko­wa niepogoda. Dzieci obiecały, że wcześniej pójdą spać. Ale gdy dorośli wyszli, coś je podkusiło. Już dawno nurtowało Tomka i Kasię pytanie, co tam w środku gra, jak się to dzieje, że gdy wskazówka stanie w pozycji pionowej — słychać melodię. Dziś postanowili to zba­dać. Kasia miała zastrzeżenia.

— Tomek, możemy zepsuć, przecież to drogi zegar.

— Nie bój się — pocieszał Tomek.

— Mam opraco­wany sposób.

Rzeczywiście przygotował sobie kilka śrubokrętów. Dostał kiedyś taki składany, wielowymiarowy. Zakła­dał teraz odpowiednie dłutko i odkręcał śrubki jedną po drugiej. Rozkładał je na przygotowanych arkuszach papieru i zaznaczał ołówkiem, które części były ze sobą złączone.

— Zobaczysz, Kasiu! Tu się nie można pomylić. Zbadamy i wszystko skręcimy z powrotem. Nawet śla­du nie będzie.

Doszli w końcu do wnętrzności zegara. Zobaczyli wałek z całą kombinacją szpilek. Przy obrotach wałka szpilki- zahaczały o szereg blaszek różnej grubości. To wywoływało dźwięki i melodię. Byli wprost dumni ze swego odkrycia, podobnie jak Kolumb po odkryciu Ameryki.

Trudności zaczęły się przy skręcaniu zegara. Choć oboje uważali, by czegoś nie pomylić, po złożeniu i skręceniu zegara została na stole cała kupka śrubek i cząstek mechanizmu.

— Może to wynalazek? Może one są niepotrzebne? — próbował Tomek żartować.

Ale nie! Zegar nie chciał chodzić i grać. Byli tym przestraszeni i niepocieszeni. Z trudem usnęli. Rano tak serdecznie przeprosili Dziadków, że ci się nawet długo nie gniewali.

— Dobrze, że wszystkie części zachowaliście — po­cieszył dzieci Dziadek. — Jest tu w miasteczku zdolny zegarmistrz. On to na pewno nareperuje.

A później Tomek powiedział tak do Kasi: — Wiesz? Do takiego zegara potrzeba lepszej główki niż moja.

* *

Cała ta historia z zegarem przypomniała się teraz Tom­kowi i nawet bardzo się przydała. A było to tak:

Wracali gromadką ze szkoły do domu. Opowiadali Markowi, temu drugorocznemu, co im Siostra mówiła na religii. Że na świecie są ślady Boga. Piękno świata, jego wielkość, a przede wszystkim porządek mówią o Stwórcy.

— Jak świat jest mądrze urządzony! Jaki rozkład jazdy na niebie! A prawa przyrody! Oko człowieka to najlepszy aparat fotograficzny! — jeden po drugim wy­krzykiwali to, co zapamiętali.

Nie wiadomo po co, czy dla żartu, czy aby ich wypró­bować, czy rzeczywiście tak myślał, Marek sprzeciwiał się im.

— Co za głupstwa opowiadacie. Jeśli Bóg jest, to dlaczego Go nie widać! Czy widziałeś kiedy Boga! No, sam powiedz — zwrócił się do Tomka.

Dzieci na chwilę umilkły. Tomek przypomniał sobie rozmowy z Rodzicami.

— Boga nie można zobaczyć — powiedział. — Jest przecież duchem.

Beata miała dobrą pamięć. Podała określenie z kate­chizmu.

— Duchem Nieskończenie Doskonałym — uzupełni­ła Tomka. Mrużyła przy tym oczy, bo to pomagało jej w przypominaniu.

Teraz Tomek powtórzył: — Boga nie widzimy, tylko Jego ślady. Cały świat mówi nam o Bogu. Bo On wszys­tko stworzył.

Marek próbował jeszcze nowych argumentów.

— Mam starszych kolegów, którzy mówili mi, że cały świat powstał z przypadku — powiedział. — Był jakiś wybuch, albo zderzenie i tak wszystko powstało; nie , potrzeba do tego Boga.

Znowu umilkli. Ten Marek to był mocny zawodnik! Siostra im jeszcze tego nie tłumaczyła. I wtedy Tomek przypomniał sobie zegar Dziadków. Że nie mógł go wtedy zmontować. A przecież świat ma Więcej części i jest zegarem bardziej skomplikowanym niż tamten na wsi. Opowiedział kolegom swoją przygodę. Słuchali za­ciekawieni, ale nie bardzo rozumieli, dlaczego im to te­raz opowiada.

— Bo widzicie, do naprawienia tamtego zegara — kończył Tomek — potrzeba było mądrzejszej głowy niż moja. A cały świat bez Największego Budowniczego nie może też istnieć i nie mógł też powstać.

Tu zwrócił się do Marka: — Masz na ręku zegarek? To rozbierz go na części, tak jak ja wtedy i wrzuć te ka­wałki do torebki. Ile lat będziesz potrząsał, aż ci się ze­garek sam złoży?

— Właśnie! — wołali chłopcy. — Może milion lat i też nic z tego. Tu potrzeba zegarmistrza. Świat też nie powstał sam. Musiał i on mieć Zegarmistrza.

Marek uśmiechnął się pojednawczo: — Brawo! Umiecie się bronić. A z tym zegarkiem to ci się udało — pochwalił Tomka.

Ks. Olgierd Nassalski

 

W telegraficznym skrócie ...

 W niedzielę 25. XI w Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata młodzież z naszej parafii  uczestniczyła  we Mszy św.  Katedrze Wawelskiej. Było to święto patronalne Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, w ramach którego od kilku tygodni   formuje się w naszej parafii grupa młodzieży.

W Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej 8 grudnia na Mszy św. o godz. 9.30 dzieci klas drugich otrzymały od  rodziców  poświęcone wcześniej medaliki

Od drugiej niedzieli adwentu Stowarzyszenie Rodzin Katolickich i Zespół Charytatywny rozprowadzało świece Bożonarodzniowe „Caritas” jako Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom.  Ofiary przy tym złożone przeznaczone będą na pomoc ludziom, jakiej udziela Caritas  oraz urządzenie wakacji letnich dla biednych dzieci z naszej parafii.

W dniach od 9-19 grudnia  miała miejsce pielgrzymka do Rzymu. Było to już tradycyjny wyjazd   z naszej parafii. Pielgrzymi przekazali Ojcu Świętemu choinkę oraz opłatki na wigilijny stół. Dzień później, bo 10 grudnia wyruszyli także Rzymu harcerze. Wraz z grupą parafialną także spotkali się z Ojcem Świętym. Wśród upominków przekazanych Janowi Pawłowi II znalazł się egzempalarz grudniowego numeru Echa Spod Giewontu.

 W czwartek 13 XII. w sali Domu Parafialnego Zespół Słowa przedstawił program pt. „ Rzecz o Prymasie Kardynale Wyszyńskim” w opracowaniu Władysławy Nowickiej.

W sobotę 15.XII   Ks. Bp Kazimierz Nycz odprawił Mszę św. w starym kościółku  w intencji pracowników PKL. Po Mszy św. poświęcił nową kolej na Gubałówkę.

W czwartek 27 grudnia o godz. 20 00 miał miejsce koncert z okazji zakończenia Roku Prymasa Stefana Wyszyńskiego.

W dniach 28-29 grudnia odbył się IV Archidiecezjalny Konkurs Kolęd i Pastorałek. W konkursie wzięło udział około 700 uczestników. Mszę św. na zakończenie odprawił Ks. Kardynał Franciszek Macharski.

W niedzielę 30 grudnia w święto patronalne naszej parafii uroczystą sumę odpustową odprawił Ks. Kard. Franciszek Macharski

Kapliczka obok starej szkoły przy ulicy Nowotarskiej.

Na zakręcie obok starej szkoły przy ulicy Nowotarskiej stoi kapliczka w postaci krzyża. Ufundowana w połowie XIX wieku przez hawiarza Stanisława Czarniaka, zatrudnionego w kuźnickiej hucie. Krzyż wykonany jest z rud żelaza wydobywanego w kopalni w Kopie Magury. Przewodnik Historyczny Zakopane.

Tekst: Marian Mitan

 

Stopka redakcyjna:

"Echa spod Giewontu" - Pismo Parafii Najświętszej Rodziny w Zakopanem ul. Krupówki 1a, 34 - 500 Zakopane. Skład redakcji: Beata Kępińska, Maria Krupa, Maciej Małeta, Monika Olszewska, Ks. Jan Przybocki (redaktor naczelny), Barbara Sularz, Marian Mitan (fotografie). Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i zmiany tytułów nadesłanych materiałów. Adres internetowy naszej parafii: www.swrodzina.zakopane.pl

 

I Strona główna I Wiadomości I Kultura I Sport I Pogoda I Turystyka I Narty I Kościół I

I Radio Alex I Głos Ameryki I Z peryskopu... I DH Zakopane I Telefony I Apteki I

I Reklama I Ogłoszenia I Muzyka I Video I Galeria I Archiwum I O Watrze I