BUKIETY ZNAKÓW

Jadąc drogą napotykamy różne oznakowanie oraz na przeróżne jego zestawy. Oprócz oznakowania przejścia dla pieszych z tzw. „Agatką” - tabliczką wskazującą, że przejście dla pieszych jest szczególnie uczęszczane przez dzieci (T-27), drogowcy dostawili w tym miejscu następujące znaki: „inne niebezpieczeństwo” (A-30), „zwężenie jezdni - lewostronne” (A-12c) oraz „roboty na drodze” (A-14). Jakby było tego mało, to znalazł się tam też przenośny znak STOP na żółtym tle zabezpieczający przeprowadzanie dzieci przez jezdnię.

Nieważne, że każdy z tych znaków niesie jakąś informację mającą zabezpieczyć różnych użytkowników drogi. Tu chodzi zarówno o pieszych, o pracowników robót drogowych, a i też o kierowców. Ważne natomiast jest to, iż kierowcom serwuje się znaki w ilościach wykraczających poza możliwość percepcji, czyniąc z nich wizualny bełkot, informacyjną, żółtą plamę, która tylko nieco swoja masą ostrzega, a której w trakcie jazdy nie da się rozszyfrować.

Tyle sama droga, przy której zdarzają się takie informacyjne zestawy - dziwolągi.

Kolejnym miejscem kumulacji oznakowania i informacji bywają też skrzyżowania. Skrzyżowanie jest zawsze miejscem, gdzie w celu kontynuowania podróży podejmuje się decyzje o wyborze dalszego kierunku jazdy. Tak więc komasowanie różnych informacji przed, przy i za skrzyżowaniem jest jakby naturalną tendencją by kierowca miał pełną świadomość dokąd jedzie i czego po drodze może się spodziewać. Jednak znajdziemy tu nie tylko informacje kierunkowe oraz znaki mające zapewnić bezpieczeństwo, ale także sporo szyldów, reklam itp.

Jednak skrzyżowanie to nie tylko rejon gdzie powinniśmy rozszyfrowywać przeróżne komunikaty. To przede wszystkim miejsce, w którym przecinają się tory jazdy samochodów, też trakty pieszych i gdzie najważniejszą rzeczą jest zachowanie pierwszeństwa, czyli bezkolizyjny i nie stwarzający zagrożenia przejazd przez to miejsce. W kontekście takiego otoczenia dość istotny w tym miejscu znak „zakaz wyprzedzania” (B-25) schodzi na plan dalszy.

Kreowanie absurdalnych zestawów znaków przypada nie tylko drogowcom. Zwłaszcza w dziedzinie drogowych znaków informacyjnych mamy do czynienia z rozkwitem twórczości amatorsko - znakowej.

Oto interesujący przykład takich owoców pracy, skumulowany w zestawy znaków, gdzie dwa sąsiadujące ze sobą parkingi pragną przyciągnąć do swojego wjazdu.

Przekrzykiwanie się jednego znaku przez drugi jest tu normalne. Ktoś mógłby mieć wątpliwości, czy są to znaki. Jednak w końcu wszystkie zawarte tu komunikaty poprzez kolorystykę, w tym białe „P” na niebieskim tle z białą strzałką, pretendują do tego, by być „prawdziwymi znakami”. Na ile robią to skutecznie, to już inna kwestia...

Obok prezentujemy nie istniejący już zestaw znaków. Napotkaliśmy na niego kilka lat temu i nie mogliśmy wyjść z podziwu jak to się stało, że inwestor dał się namówić na jego sfinansowanie.

U góry widnieje szyld kierunkowy do stacji kolei krzesełkowej na Palenicę, natomiast poniżej znajdujemy symetryczną kompozycję dwunastu znaków drogowych - informacyjnych, z czego sześć jest autentycznych, to znaczy pochodzą z kodeksu drogowego, a drugie sześć to już dzieło autora oznakowania.

Nie będziemy wnikać w czytelność piktogramów. Zadamy tylko pytanie, czy równoczesne serwowanie piętnastu komunikatów, praktycznie w konwencji znaków drogowych ma sens?

Niektórzy uważają, iż w takich zestawach nie ma nic złego, że przecież nikt, a tym bardziej kierowca nie jest zobowiązany do oglądania tych znaków. No właśnie - nikt nie jest zobowiązany. Tylko że ten „brak zobowiązania” może przenieść się i nie rzadko przenosi się na inne znaki. I to na takie, które w danej chwili będą istotne.

[listopad 2007]

  następny...