ZNAKOWANIE ZNAKÓW

Wygląda na to, iż przyklejanie naklejek na znaki drogowe stało się rodzajem zabawy wśród młodzieży.

To podobne do zostawiania śladu po sobie. Uwieczniania swojej bytności. Do podpisywania się na ławce, na ścianie, na drzewie itp. Tyle że szybsze. Ciach i już jest naklejka.

Druga formą „znakowania znaków” z jaką miewamy do czynienia jest malowanie liter, figur, czy symboli farbą w sprayu. Takie znakowe graffiti. Wyczyszczenie zamalowanego znaku może być już bardziej skomplikowane, niż zdjęcie naklejek. Zależeć to będzie od powierzchni znaku i od rodzaju użytej farby.

Bez względu na to w jaki sposób znaki są „znakowane”, zamazywane, to mamy do czynienia z zakłócaniem ich odbioru, ale także z ich niszczeniem. Do tego dochodzą koszty ich czyszczenia, oczywiście jeśli się je da wyczyścić. Tak, czy inaczej dziecinada, a i sprzątanie kosztuje...

Można by jeszcze zrozumieć, iż celem zaklejania są znaki mało poważne, praktycznie nieco absurdalne, a takie przykładowo są „zakazy zatrzymywania się” (B-36) na terenie wielu ulic gdzie realnie bardziej chodzi o zakaz postoju, niż o zakaz zatrzymywania się.

Jednak zaklejanie znaków, które są istotne ze względu na bezpieczeństwo, zahacza już o bezmyślność i o szczeniacką zabawę. Cóż, edukacja też kosztuje...

Można się zastanawiać co należałoby zrobić z tym zjawiskiem? Ale chyba są jedynie dwa zasadnicze kierunki działania.

Pierwszy z nich to taki, iż drogowcy powinni częściej przyglądać się znakom będącym pod ich opieką i po prostu czyścić je wtedy kiedy trzeba, a nie czekać gdy znaki przestaną całkowicie być widoczne pod nalepkami.

Drugi natomiast powinien dotyczyć edukacji. W końcu chyba wszyscy uczniowie w szkołach zdobywają w ramach nauki karty rowerowe. To właśnie tu jest miejsce na wyrobienie sobie szacunku dla informacji, też tej z zakresu oznakowania dróg.

Jednak budowanie szacunku do informacji musi być poparte jej powagą. Bo gdy jesteśmy coraz częściej otaczani mnogością informacji mało istotnych, nierzadko sprzecznych, a wręcz uczeni jesteśmy bylejakości w jej formułowaniu, to jak możemy mówić o powadze informacji, czy nauczać o jej poważaniu? Przecież „przyganiał kocioł garnkowi...”.

[wrzesień 2007]

  następny...