ZATRZYMYWANIE SIĘ NA CHODNIKU

Znak „zakaz zatrzymywania się” (B-35) nie zezwala na parkowanie na chodniku bez tabliczki z napisem „nie dotyczy chodnika”. Tak więc pokazane na zdjęciu zaparkowane samochody na chodniku zasługują na mandat. Mandatu oczywiście nie dostają, bo problem parkowania w Zakopanem jest jakby odwieczny, a ponadto według niektórych „nierozwiązywalny”.

Jak każdy wie, Zakopane jest miejscem gdzie przez większość roku przebywają duże ilości turystów. Przyciągają ich wspaniałe widoki na Tatry oraz przeróżne regionalne atrakcje. Do tego dodać trzeba latem czar górskich wycieczek, a zimą zjazdowe trasy narciarskie.

Tak więc przybywające pod Tatry tłumne rzesze turystów muszą się jakoś tu dostać i w dużej mierze przyjeżdżają własnymi samochodami, których zatrzęsienie na ulicach Zakopanego odczuwa się nierzadko. Za tym pojawia się problem miejsc do parkowania, a nawet zatrzymywania - choćby przed apteką... Niestety wręcz nieskończone ilości znaków „zakaz zatrzymywania się”, spore odcinki ciągłych linii oraz brak zatok postojowych przed sklepami, czy placówkami usługowymi nastręcza sporo trudności. Zwłaszcza przyjezdnym, którzy nie znając miasta, przy bardzo kiepskiej informacji miejskiej, są zmuszeni do krążenia w koło w poszukiwaniu turystycznych atrakcji, placówek, czy nawet stacji benzynowych.

Niektóre miasta potrafią logicznie ustawić drogowy znak „zakaz postoju” i zaopatrzyć go w tabliczkę „nie dotyczy chodnika”. W takiej sytuacji można się zatrzymać przy krawędzi jezdni i wysadzić lub zabrać pasażera. Natomiast by samochód zaparkować trzeba wjechać na chodnik. Dodatkowo tabliczka „nie dotyczy zaopatrzenia na czas za- i wyładunku” pozwala pojazdom dostawczym spełnić swój obowiązek. Oczywistym też jest, iż na ulicy nawet o dość intensywnym ruchu żaden z kierowców od zaopatrzenia, czy wysadzających pasażera nie będzie bezmyślnie blokował jezdni. No może prawie żaden...

Z kolei zakazów zatrzymywania się i postoju w innych miastach uporządkować się „nie da”. I tak samo w Zakopanem, zamiast pod „zakazem postoju” zastosować tabliczkę „nie dotyczy chodnika”, stosuje się ją pod „zakazem zatrzymywania się”.

A co z tego wynika i na czym polega absurd takiego oznakowania? Otóż żeby zatrzymać się choć na chwilę, by wysadzić pasażera trzeba zgodnie z prawem wjechać na chodnik. A taki manewr jest nieco trudniejszy i niejednokrotnie zabiera więcej czasu, niż zwykłe zatrzymanie się przy krawędzi. Do tego krawężnik nie zawsze jest dostatecznie niski, aby nań wjechać stosunkowo szybko i sprawnie. Oczywiście po wysadzeniu pasażera trzeba znów z chodnika zjechać, by zapewne nieco dalej stanąć przed pokrewnym oznakowaniem.

Bez wątpienia Zakopane jest miejscowością nietypową, w której raz funkcjonuje 30 tysięcy mieszkańców, a w innym okresie ci sami mieszkańcy współżyją wraz z 80 tysiącami turystów. Równolegle w martwych sezonach ilość samochodów poruszających się po mieście jest stosunkowo niewielka. Natomiast w pełnym sezonie, trudno przejść przez większość ulic.

Wielkość niektórych ulic miasta oraz chodników pozwoliłaby z powodzeniem uporać się chociaż z pewną częścią przyjeżdżających do Zakopanego samochodów. Sami przyjezdni parkując gdzie się da, parkują nierzadko gdzie naprawdę się da. Po prostu wskazują miastu niewykorzystane miejsca. Władzom miasta pozostałoby jedynie wprowadzenie nieco „mądrzejszego” oznakowania.

[wrzesień 2006]

  następny...