| 
      
      
       (17.01.2008) 
      Henryk Urbanowski (na podstawie relacji 
      Rodziny Zmarłego): "13 stycznia po północy zmarł w 
      nowotarskim szpitalu po długiej chorobie w wieku 79 lat Tadeusz 
      Zachwieja-Buliś, gazda na Połoninach w Szczawnicy. Jeszcze pół roku 
      temu z dumą opowiadał, że do doktorów nie chodzi, a w szpitalu był tylko 
      raz. Sypał dowcipami, częstował nalewkami i swymi wspaniałym winkiem z 
      kwiatów lekarskiego mniszka. Dla poprawy zdrowotności. Uroczystości żałobne i pogrzeb ś.p. Tadeusza Zachwiei odbyły się 15 
      stycznia w Szczawnicy, Mszę świętą w tamtejszym kościele celebrowało 
      czterech księży w tym kapelan Związku Podhalan ks. Władysław Zązel i ks. 
      prałat Tadeusz Juchas. Mowy nad trumną wygłaszali ks. Władysław, a w 
      imieniu Tischnerowskich mędrali Wojciech Gąsienica-Byrcyn. Okolicznościowy 
      wiersz odczytał szczawnicki poeta Andrzej Dziedzina – Wiwer. W pogrzebie 
      wzięło udział 500 osób z całego Podhala, Spisza i Pienin. Obecny był 
      spokrewniony z rodziną prezes Zarządu Głównego Jan Hamerski i delegacja 
      pięciu oddziałów ZP pod sztandarami.
 Dość liczna była delegacja z Rabki – Zdroju z prezesem oddziału Związku 
      Podhalan Teresą Wójciak i pracownikami Muzeum im. Władysława Orkana. W 
      Rabce mieszka najstarszy syn ś.p. Tadeusza Wiktor Zachwieja, czwórka jego 
      wnuków i prawnuczka. Pan Tadeusz brał często udział w organizowanych przez 
      Muzeum im. Władysława Orkana jarmarkach ginących zawodów, gdzie wystawiał 
      swoje rzeźby i razem z rodziną piekł na rożnie barana po zbójnicku. W 
      ubiegłym roku już do Rabki nie przyjechał.
 Całe życie przemieszkał w Szczawnicy i wraz ze swą żoną Janiną z 
      Malinowskich stanowili parę przezacnych obywateli tego miasta. Był gazdą – 
      artystą. Hodował owce, siał owies, na całym Podhalu jego barany po 
      zbójnicku smakowały najlepiej. Kiedy dzieciska w chałupie zaczęły głośniej 
      wołać jeść, brał się za dodatkowe roboty. Pracował w Domu Wypoczynkowym 
      „Szczęście” i Ośrodku Wypoczynkowym Częstochowskich Zakładów 
      Papierniczych, przez 3 lata prowadził słynną „Czardę” za Skalnikiem, nad 
      wodospadem, a później rozstawiał rożen u wejścia do Wąwozu Homole w 
      Jaworkach.
 Bez nadziei na większy zarobek, ale z dużym zaparciem rzeźbił w drewnie, 
      później także w kamieniu, szył i cyfrował góralskie portki. Można było te 
      wszystkie rzeczy oglądać w niewielkiej galerii „Dziupla” przy domu na 
      Połoninach. Wzbogacały wystawę obrazów na szkle malowanych przez żonę. 
      Pojedyncze jego rzeźby mają muzea w Szczawnicy, Nowym Sączu i Krynicy. 
      Talentami artystycznymi obdarzyli także Zachwiejowie własne dzieci, a te 
      wnuków. Prowadzili też zajęcia w szkole, podczas których przekazywali 
      tajniki sztuki ludowej młodemu pokoleniu. I jeździli po wielu imprezach, 
      góralskich festiwalach, skąd przywozili liczne nagrody, medale, dyplomy. Z 
      Sabałowych Bajań i Góralskiego Karnawału w Bukowinie Tatrzańskiej, z 
      Tygodnia Kultury Beskidzkiej w Żywcu, Przednówka na Polanach w 
      Kościelisku, Poroniańskiego Lata. Był też Pan Tadeusz współorganizatorem 
      największej imprezy w Szczawnicy-Pienińskiego Lata. Największy sukces 
      artystyczny jako rzeźbiarz odniósł podczas IV Biennale Krajów 
      Nadbałtyckich w Toruniu, skąd przywiózł pierwszą nagrodę.
 Dwadzieścia ostatnich lat Jego życie wypełniała mu sprawa realizacji 
      pomysłu żony – upamiętnienia miejsca bestialskiego mordu hitlerowców na 
      rodzinie Fijasów mieszkających na Przysłopie. Zachwiejowie nie byli z nimi 
      spokrewnieni, ale kierowali się, poczuciem przyzwoitości, kiedy 
      zaproponowali, by wybudować tam pomnik. Ostatecznie stanęła tam kaplica. 
      Pan Tadeusz był organizatorem jej budowy i współwykonawcą. Od 1990 r. w 
      święto NMP Królowej Polski i zarazem Dzień Konstytucji 3 Maja odbywają się 
      tam msze patriotyczne gromadzące 2 tysiące mieszkańców Szczawnicy, Obidzy, 
      Łącka, innych wsi oraz turystów.
 Pan Tadeusz zwykle przywoził i wprowadzał do kaplicy Biskupów, 
      sygnalizował dzwonem początek uroczystości, jego synowie i wnukowie stali 
      przy sztandarach Związku Podhalan. To chyba wtedy lub na posiadach w 
      Związku Podhalan, którego był zasłużonym członkiem poznał i zbliżył się z 
      ks. prof. Józefem Tischnerem.
 Dwie osobowości „pracujące na tych samych falach” obdarzone podobnym 
      poczuciem humoru musiały się spotkać. Ksiądz Tischner bez wahania 
      zaangażował więc Tadeusza Zachwieję do telewizyjnej ekranizacji swej 
      „Historii filozofii po góralsku” i powierzył Mu rolę Empedoklesa.
 Razem z panią Janiną zagrał także w „Siedmiu grzechach głównych po 
      góralsku”. Kiedy pan Tadeusz umierał i przez ostatnie dni nie było już z 
      nim psychicznego kontaktu, Jego syn Wiktor spłacał dług przyzwoitości 
      wobec wspólnego przyjaciela – ś.p. Jana Fudali. Jako członek oddziału 
      rabczańskiego Związku Podhalan współorganizował uroczystości pogrzebowe, 
      wiózł klepsydry do Raby, Skawy i na Orawę, a później pełnił wartę przy 
      trumnie Jaśka z Gorców i poniósł ją wraz z innymi do kościoła i na 
      cmentarz. Zdążył jeszcze odwiedzić Ojca, a ten czując jego obecność, na 
      chwilę otworzył oczy."
 
      
      
      Foto-relacja (zdjęcia Piotr Kuczaj
      piotr.kuczaj@neostrada.pl): 
      
                 
      
                                                                                                
        |