1.
Ostre słowa, jakie odnajdujemy w końcówce 2 Listu do Koryntian widocznie
musiały poskutkować, ponieważ zdaje się, że Paweł nawiedził ponownie
Korynt i nawet zebrał tam ofiary dla ubogich w Jerozolimie. Zaplanował on
więc następnie podróż do Jerozolimy gdzie chciał przekazać zebrane
pieniądze i potem wybierał się do Rzymu i dalej do Hiszpanii. Liczył on na
to, że wspólnota rzymska poprze jego hiszpańską misję, nie tylko
finansowo, ale będzie się za jej dalszy los czuła się odpowiedzialna a
więc że Paweł pojedzie tam nie tyle z własnego zapału, ale że będzie do
niej przez Rzym wysłany. Paweł chciał głosić Ewangelię aż na krańcach
świata. Wcześniej wysłał on do Rzymu Pryskę i Akwilę, którzy prowadzili
przedsiębiorstwo produkujące namioty, a raczej pewnie plandeki, z którymi
Paweł był od lat związany. (Zamieszkali oni na Awentynie, gdzie teraz jest
parafia pod wezwaniem św. Pryski.) Skoro byli oni rzymskimi Żydami mogli
oni przygotować grunt pod przyjazd Pawła. List do Rzymian został wysłany
jako list przygotowujący teren na
przyjazd Pawła do stolicy imperium. Różni się on od pozostałych listów,
które były pisane do kościołów osobiście znanych Pawłowi.
2. W Rzymie pierwszymi chrześcijanami byli miejscowi Żydzi.
Skoro Paweł pisał do nich przebywając w Koryncie i szykując się do
podróży do Jerozolimy, w Liście do Rzymian poruszył on tematykę, która
mu właśnie leżała na sercu, a więc kwestię sensu zamysłu Bożego wobec
faktu rodzącego się Kościoła oraz odrzucenia Chrystusa przed Żydów.
Jak to zrozumieć? O co, chodzi Bogu w tym wszystkim? Podstawowym
jednak przesłaniem tego listu, na kanwie, którego pojawiła się kwestia
żydowska, to prawda, iż Bóg pragnie zbawienia wszystkich ludzi, którzy
są „pod panowaniem Grzechu" (Rz 3, 9). Ten Grzech omotał wszystkich,
i to z dopuszczenia Bożego, bowiem „Bóg poddał wszystkich
nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać miłosierdzie" (Rz 11, 32).
Nowym sposobem ukazania tego miłosierdzia, jest Dobra Nowina o
Chrystusie, którą Paweł głosił. „Bo ja nie wstydzę się Ewangelii, jest
bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego, najpierw
dla Żyda, potem dla Greka" (Rz 1,16).
3. W centrum tej Ewangelii jest wybierające człowieka miłosierdzie Boże,
natomiast ludzka wierność wobec wymagań moralnych a tym bardziej
rytualnych wymagań Prawa jest sprawą drugorzędną wobec faktu Bożego
umiłowania nas. Paweł był przede wszystkim głosicielem łaski Bożej.
Dlatego bolało go odwrócenie porządku, gdy w miejsce przyjęcia Bożego
daru, stawiało się ludzką wierność literze Prawa. Niektórzy rabini byli
tak zafascynowani Prawem, które studiowali, że uważali wręcz, że nawet Bóg
podporządkowuje się ich uczonym rozstrzygnięciom. Zamiast wpatrywać się w
tajemnicę darmo danej łaski, Żydzi dyskutowali na temat szczegółów z
Prawa. Prawo w takim ujęciu właściwie zastępowało wiarę i łaskę. Ono
stawało się źródłem zbawienia, co stawiało pod znakiem zapytania wartość
dzieła zbawczego Chrystusa. Tymczasem Paweł stwierdzał, że skoro jednak
„kresem - czy też celem - Prawa jest Chrystus" (Rz 10, 4), to Prawo to
zostało teraz zdetronizowane. Jego miejsce zajął sam Chrystus.
4. Pozostało jednak bolesne pytanie. Zarówno sam Paweł jak i
wielu chrześcijan pochodzących z pogan zostali uwolnieni z Grzechu nie
przez Prawo, a przez Chrystusa, który został im dany. Dlaczego jednak
tak niewielu Żydów z tego skorzystało? Dlaczego ci, którzy byli
przygotowani do przyjęcia Zbawiciela przez cały Stary Testament okazali
się teraz tak oporni w przyjęciu Chrystusa, i wszędzie się sprzeciwiali
Ewangelii? To pytanie Pawła niepokoiło i jemu poświęcił on centralną
część Listu do Rzymian. Refleksja Pawła świadczy o jego głębokiej
znajomości Starego Testamentu, o głębi i odwadze jego teologicznych
poszukiwań, oraz o jego osobistym zaangażowaniu w tym dramacie. U
podłoża jego rozwinięcia tego zagadnienia pozostawało niezachwiane
przekonanie o dobroci Boga, i o nieodwołalnym wymiarze Jego miłości,
nawet wtedy, gdy Izrael Zbawiciela odrzuca, oraz wdzięczność za
otrzymany dar. Wychodząc od tej wdzięczności za niezasłużony dar
spoglądał Paweł na wybranie Izraela i w jego świetle próbował on wnikać
w przyszłość, w tajemne plany Boga wobec Izraela, które być może
spełnią się dopiero u końca czasów.
5. „Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, potwierdza mi to
moje sumienie w Duchu Świętym, że w sercu swoim odczuwam wielki
smutek i nieprzerwany ból." (Rz 9, 1) Rodakami Pawła są „Izraelici, do
których należą przybrane synostwo i chwała, przymierza i nadanie Prawa,
pełnienie służby Bożej i obietnice" (Rz 9, 4). W centrum życia Izraela,
oraz również każdego chrześcijanina jest wybranie Boże, które „nie
zależy od tego, kto go chce lub o nie się ubiega, ale do Boga, który
ukazuje miłosierdzie" (Rz 9, 16). Tymczasem Izrael związał błędnie
swoje zbawienie nie z darem Bożym, ale ze swoją własną wiernością, z
której się pysznił. „Cóż więc powiemy? To, że poganie nie zabiegając o
usprawiedliwienie, osiągnęli usprawiedliwienie, mianowicie
usprawiedliwienie z wiary, a Izrael, który zabiegał o Prawo
usprawiedliwiające, do celu Prawa, [jakim jest Chrystus] nie doszedł.
Dlaczego? Ponieważ zabiegał o usprawiedliwienie nie z wiary, lecz -
jakby to było możliwe - z uczynków" (Rz 9, 30-31).
6. Czy to oznacza, że Bóg odrzucił Żydów, że przestali oni
teraz być narodem wybranym? Paweł takiego wniosku z niewierności
żydowskiej nie wyprowadził. Przez wieki jednak chrześcijanie tak sądzili.
Skorygował to ostatnio Jan Paweł II, który w swych licznych wypowiedziach,
w sposób nowatorski w stosunku do tego, co zazwyczaj głosiło się w
Kościele, podkreślił, że wybraństwo Izraela trwa nadal. Jest to oczywiście
bardziej wypowiedź o Bogu, niż wypowiedź o Izraelu przeszłym czy
współczesnym, w jego wymiarze społecznym czy politycznym. To szczególna
miłość Boga wobec Izraela trwa nadal, nawet, wtedy, gdy członkowie narodu
wybranego Chrystusa nie przyjmują. Jaki jest sens tej nieprzerwanej Bożej
miłości, i jak się ona wyraża? Nie naszą sprawą jest Bogu to dyktować. To
sprawa Boga. Ale możemy w zachwycie przyglądać się wraz z Pawłem ogromowi
Bożego miłosierdzia, i możemy starać się wyciągnąć z niego ważne dla nas,
teologiczne konsekwencje. Paweł wyraźnie napisał: „Nie odrzucił Bóg swego
ludu, który wybrał przed wiekami" (Rz 11, 2). „I w obecnym czasie ostała
się tylko Reszta wybrana przez łaskę" (Rz 11, 5).
7. Gdy Żydzi odrzucili Ewangelię, została ona głoszona poganom, którzy na
tym skorzystali, ale Paweł trwał w nadziei, że odkrycie w końcu Chrystusa
przez Żydów będzie wielkim zwycięstwem Boga. „Jeżeli zaś ich upadek
przyniósł bogactwo światu, a ich pomniejszenie - wzbogacenie poganom, to o
ileż więcej przyniesie ich zebranie w całości" (Rz 11, 12). Przestrzegał
natomiast Paweł chrześcijan pochodzenie pogańskiego, aby oni teraz nie
wynosili się w pysze ponad Żydami. „Jeżeli zaś niektóre gałęzie zostały
odcięte, a na ich miejsce zostałeś wszczepiony ty, który byłeś dziczką
oliwną, i razem z innymi gałęziami z tym samym korzeniem złączony na równi
z nimi czerpałeś soki oliwne, to nie wynoś się ponad te gałęzie. A jeżeli
się wynosisz, pamiętaj, że nie ty podtrzymujesz korzeń, ale korzeń ciebie"
(Rz 11,17-8). „Przeto się nie pysznij, ale trwaj w bojaźni" (Rz 11, 20).
8. Przyszłość Izraela jest tajemnicą, jak i tajemnicą religijną jest to,
że Izrael trwa przez wieki, choć tak wiele ludów ze starożytności, jak
Asyryjczycy czy Babilończycy znikli bez śladu. Pełen ufności, co do
przyszłości, która jest w rękach Boga Paweł stwierdził: „Nie chcę jednak,
bracia, pozostawiać was w nieświadomości co do tej tajemnicy — byście o
sobie nie mieli zbyt wysokiego mniemania - że zatwardziałość dotknęła
tylko część Izraela aż do czasu, gdy wejdzie do Kościoła pełnia pogan. I
tak cały Izrael będzie zbawiony" (Rz 11, 25). Bowiem, są oni „ze względu
na przodków - przedmiotem miłości. Bo dary łaski i wezwanie Boże są
nieodwołalne" (Rz 11, 28-29).
9. Klamrą spinającą całe nauczanie Pawła o Izraelu, jak zresztą
będącą u podłoża wielu wątków jego nauczania, jest przekonanie o
darmowości daru Bożego, na który nie zasługujemy, a który
otrzymujemy z czystej dobroci Bożej. Doświadczenie Grzechu dotyczy
wszystkich. Bowiem „Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby
wszystkim okazać miłosierdzie" (Rz 11, 32). A więc to stwierdzenie
winno wyzwalać w nas radość, czystą wdzięczność, zachwyt. Tak też
kończy Paweł swój wywód: „O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy
Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi"
(Rz 11, 33). W tej postawie wdzięczności, zachwytu, a nie pychy, trzeba
nam trwać.
10. Przenosząc się teraz w naszą sytuację, z faktu, iż „dary łaski i
wezwanie Boże są nieodwołalne" (Rz; 11, 28-29) możemy wydobyć
światła tłumaczące nasze powołanie. Ale najpierw zauważmy, iż
wybraństwo Izraela wprowadziło ten naród w wielką samotność. Na
długo przed przyjściem Chrystusa, świadomość wyboru Izraela rodziła
niechęć narodów pogańskich. Poganie stawiali pytanie o tajemnicę tego
ludu, którego Bóg jest niewidzialny, którego oblicza nie wolno było ani
malować ani rzeźbić i którego imienia nawet nie wolno było
wypowiadać. A po przyjściu Chrystusa trwanie Izraela wśród czy raczej
obok chrześcijan rodziło u chrześcijan poczucie konkurencji czy
rywalizacji. Jeśli Izrael jest nadal narodem wybranym, to, z jakiej racji
ma on ten przywilej? Czy nie przeszedł on teraz na chrześcijan, którzy
bardziej zasługują na miłość Bożą, ponieważ uznają Chrystusa, którego
Żydzi odrzucili? Dlaczego Żydzi zostali wybrani, a nie my?1
Odpowiadając na to pytanie św. Tomasz z Akwinu stwierdza, że
wybranie Izraela nie jest zasłużone cnotą czy tego narodu, który przecież
nieraz grzechem obrażał Boga, czy też cnotą ich praojca Abrahama, ale
jest darmowym wybraniem i powołaniem dokonanym przez samego
Boga. I na pytanie dalsze, dlaczego Bóg dokonał takiego a nie innego
wyboru, trzeba odpowiedzieć przywołanymi przez św. Tomasza słowami
św. Augustyna: „Nie chciej osądzać, jeśli nie chcesz zbłądzić!"2 Wobec
miłości Bożej, wobec Bożego upodobania najlepiej zamilknąć.
11. W wybraniu człowieka przez Boga jest tajemnica Boża, wobec
której trzeba stanąć jedynie w milczącej wdzięczności. Podobnie jak z
każdym obdarowaniem łaską Bożą, wybraństwo Izraela trzeba
potraktować jako niezasłużony dar, dany przez Boga z tajemniczej i
hojnej dobroci Bożej. Odrzucenie Starego Testamentu przez herezję
marcjonizmu, oznaczało nie tylko odcięcie się od korzeni chrześcijaństwa.
Oznaczało ono pyszne wyniesienie się ponad brud grzechu ludzkiego w
nadziei, że można stworzyć religijność idealną, kryształową, nie dotkniętą
niegodną ludzką historią. Nie na poziomie idealistycznej fikcji jednak
toczy się spotkanie człowieka z Bogiem, ale właśnie wewnątrz ludzkiej
historii, w której jest bałwochwalstwo, niewierność, grzech i zagubienie.
Broniąc wolnego wyboru Boga, czy to w wyborze narodu wybranego, czy w
wyborze każdego indywidualnego człowieka, którego Bóg obdarza łaską,
Kościół broni prawdy o nieprzerwanym, bardzo konkretnym miłosierdziu Boga,
który nie rezygnuje z miłości wobec grzesznego człowieka. Antyjudaizm,
wyrastający z zazdrości wobec Bożych wyborów jest próbą dyktowania Bogu
jak ma być, jest ucieczką przed ufnym dziecięcym obcowaniem z Bogiem oraz
jest zaślepieniem wobec tej prawdy, która właśnie może otworzyć serca w
podziwie oraz wdzięczności wobec ogromu Bożej miłości. Dzieje Izraela, i
jego zmaganie się ze sobą oraz z miłością Bożą, która ten naród ściga, są
obrazem drogi duchowej każdego człowieka, o którym Bóg nie zapomina. Kto
zatem odrzuca wybranie Izraela przez Boga, odrzuca hojność Bożą i odmawia
Bogu prawa do obdarzania ludzi według swoich zamiarów, ponad wszelką
ludzką miarą sprawiedliwości czy zasługi. Tajemnica miłości Bożej wobec
Izraela jest więc w centrum tajemnicy chrześcijaństwa, ponieważ mówi ona
nam, nie tyle o jednej społeczności etnicznej wśród wielu, ale o
nieprzerwanej miłości Boga.3
12. Kwestionowanie wybraństwa Izraela wyrasta z pysznej zazdrości, z
przekonania, że jeśli Żydzi są umiłowani przez Boga, to znaczy, że my
nie-Żydzi nie jesteśmy wystarczająco umiłowani, że jeśli oni są
obdarowani, to my z konieczności jesteśmy zepchnięci na poziom niższej
kategorii, jak gdyby zapasy Bożej miłości mogły się wyczerpać. W takim
myśleniu tkwi ukryta pycha, niedopuszczająca, że Bóg może postępować w
sposób tajemniczy, całkowicie przekraczający nasze ludzkie kalkulacje.
Droga Kościoła oczyszczającego się dzisiaj z niechęci wobec Żydów jest
drogą oczyszczenia z najgorszego i niekiedy całkowicie niezauważonego
grzechu, jakim jest pycha duchowa. A jest to groźny grzech, ponieważ
stawia zaporę dla łaski. Życie łaską wymaga dziecięcej ufności wobec Boga,
bez zazdrości, bez wynoszenia się, bez uważania, że mamy jakieś szczególne
prawa wobec Boga, że możemy coś Bogu dyktować. Życie łaską wymaga
przezroczystości, która akceptuje Boży dar, dany hojnie według miary
upodobania samego Boga.
13. Wybraństwo Izraela porównać możemy do innych powołań oraz łask, jakie
Bóg daje. Tak jak, wbrew herezji marcjonizmu, uciekającej od zbrudzenia
grzechem w świat idealnej religijności, Bóg obdarzył grzesznego Izraela
swoją miłością, tak też Bóg dokonuje konkretnych wyborów dzisiaj,
zawierając przymierze z ludźmi, którzy mogą nas zrażać swoją
konkretnością, słabością, czy wręcz obrzydliwością. Powołanie zakonne czy
kapłańskie jest odczytywane w Kościele jako wybór konkretnego człowieka,
dokonany przez Boga, i ten Boży wybór trwa, nawet, wtedy, gdy ten
konkretny człowiek okaże się niewierny, grzeszny czy wręcz podły.
Podobnie, choć może rzadziej o tym się mówi, należy odczytywać powołanie
małżeńskie. Gdy dwoje ochrzczonych zawrze ważne małżeństwo, jest ono
sakramentem. Oznacza to, że w oczach Bożych ten konkretny mężczyzna jest
na zawsze związany z tą konkretną kobietą i oboje są obdarowani Bożym
wyborem i łaską Bożą, umożliwiającą im trwanie w miłości małżeńskiej i
zmierzanie do świętości, nawet, jeżeli współmałżonek okaże się właśnie tym
najbardziej bolesnym krzyżem, który jest konieczny w drodze do świętości.
Podobnie też w Kościele, biskup Rzymu, następca św. Piotra jest obdarowany
szczególną misją i charyzmatem w Kościele. Pamięta Kościół o głosie
papieża Leona I, który w momencie, kiedy stolica imperium rzymskiego
została przeniesiona z Rzymu do Konstantynopola, bronił pozycji biskupa
Rzymu w Kościele, nie rangą miasta Rzymu, ale charyzmatem Bożym dawanym
darmo przez Boga następcy św. Piotra. Przy każdym z tym wyborów Bożych,
można by stawiać pytanie, dlaczego Bóg powołał do kapłaństwa czy życia
zakonnego właśnie tego a nie innego człowieka, dlaczego Bóg tak pokierował
życiem, że właśnie ten mężczyzna zawarł związek małżeński z tą kobietą,
dlaczego właśnie ten biskup został biskupem Rzymu i papieżem, a przecież
mogło być inaczej. Kto inny może by się bardziej nadawał na księdza, kto
inny może byłby lepszym mężem, inny biskup może byłby lepszym papieżem,
Nowy Jork czy Moskwa może bardziej powinny być stolicą biskupią papieża,
ponieważ dzisiaj są one większymi, potężniejszymi i ciekawszymi miastami
niż Rzym. A jednak, Bóg dokonuje w swej niezbadanej opatrzności wyborów,
które zaskakują, które nie są ani nagrodą ani zasługą i ani karą, i które
trzeba przyjąć w postawie dziecięcej ufności i wdzięczności, pomimo
świadomości własnej grzeszności i własnych ograniczeń. Spoglądając zatem
na wybory dokonane przez samego Boga wystrzegać się trzeba różnych
wymiarów pychy. Z jednej strony jest to pycha tego, który został wybrany,
i który traktuje swój wybór jako należność, którą Bóg musiał dać,
skutkiem, czego wynosi się nad innymi, którzy nie zostali wybrani. Jest to
grzech nie tylko Żydów, który z pogardą i obojętnością odnoszą się do
gojów, ale również grzech księży, którzy uważają, iż skoro stanowią
wybraną kastę w Kościele, należą im się honory i przywileje i którzy
gardzą lub po prostu nie szanują ludzi świeckich w Kościele. W tej pysze
jest niewłaściwy stosunek do Boga, brudzący czystość odniesienia do Boga.
Inny rodzaj tej samej duchowej pychy jest pogarda wobec tych, którym
zabrakło wierności wobec otrzymanej łaski. Najbardziej chyba rujnująca
jest ta pogarda wobec samego siebie, gdy w wyobraźni i samoocenie,
bardziej dominuje własny grzech, niż otrzymana łaska. Łaska Boża spotyka
się z grzesznością ludzką, ale czasem człowiek nie potrafi przyznać się
sam wobec siebie do swojej słabości, nie potrafi się „z niej chlubić, aby
zamieszkała w nim moc Chrystusa" (2 Kor 12, 9), i w bólu spowodowanym
własnym wyobrażeniem, jakim powinien być, ulega zatwardziałości serca,
wypadając z wierności łasce. Po prostu wydaje mu się, że Bogu nie
przystoi, aby inwestował On w człowieka tak grzesznego i ograniczonego,
jakim jest on sam. Podobnie wobec innych ludzi, którzy okazali się
niewierni trzeba mieć postawę ojca syna marnotrawnego, a nie postawę jego
starszego brata. Wynoszenie się nad Żydami z powodu ich nierozpoznania
Chrystusa czy też wynoszenie się nad kapłanem, który rzucił kapłaństwo,
czy też nad osobą rozwiedzioną, która zerwała małżeńskie przymierze jest
taką samą duchową pychą, która zaślepia na łaski wybraństwa trwające nadal
choćby i przy poplątanym życiorysie, oraz która nie pozwala rozpoznać
piękno i ogrom Bożego miłosierdzia.
14. Głos zatem Kościoła przypominający dzisiaj o wybraństwie Izraela, nie
należy odczytywać jedynie jako znak pokuty czynionej przez Kościół za
grzechy neopogańskiego Hitlera czy też pokuty za klimat niechęci wobec
Żydów, który przez wieki trwał w Kościele, co sprzyjało aktom
niesprawiedliwości wobec Żydów, ale przede wszystkim jako głos
oczyszczający z pychy relację do Boga i do Jego tajemniczych dróg. Kto
odrzuca wybranie Izraela przez Boga, odrzuca w końcu, wkraczanie Boga w
konkretność dziejów ludzkości oraz dziejów jednostek. Pawłowa refleksja
nad wybraństwem Izraela winna zatem prowokować większy podziw i
wdzięczność wobec Boga, który różnych ludzi, w różny sposób powołuje i
który oczekuje od nich wdzięcznej i czystej ufności.
1 Zob. Marcel Jacques Dubois OP, Paradx.es et myst?re d'Israel, (Saint-Maur:
Parole et Silence, 1996) s. 91.
2 Ia-IIae, ą. 98, art. 4.
3 Jean-Marie Lustiger, La Promesse, (Paris: Ecole Cathédrale, Parole et
Silence, 2002), s. 127-128.
|