STRONA GŁÓWNA

WYWIADY I REPORTAŻE

 

 

 
 

NASTĘPCY FORTUNY I BOBAKA

 

Na skoczni K 35 w Zakopanem.W Zakopanem zainteresowanie skokami, po wspaniałych trzech sezonach w wydaniu Adama Małysza, jest ogromne. Jednak sytuacja jest tutaj inna niż w Wiśle, gdyż zakopiańskie obiekty są na wysokim, śmiało można powiedzieć światowym, poziomie. Kompleks igelitowych skoczni K 35, K 65 i K 85, pokryty nowym, najlepszym na świecie fińskim igelitem, prezentuje się wspaniale. Rokrocznie od 2001 r. w Zakopanem rozgrywane są zawody pucharu świata w skokach narciarskich. To mocne strony Zakopanego. Za to kluby: „Wisła” Zakopane, WKS Zakopane, SN PTT, w których wychowuje się młodzież, ledwo zipią. Brakuje środków na szkolenie podstawowe, wypłat dla trenerów. Powstają też nowe kluby jak „Start - Krokiew”. Za to utalentowanej młodzieży zupełnie nie brakuje i to jest najważniejsze. Poniżej prezentujemy sylwetki kilku utalentowanych zawodników z terenu Podhala. Wśród nich mamy jednego bardzo doświadczonego skoczka – Wojciecha Skupnia, Krystiana Długopolskiego, Marcina Bachledę, uzdolnionych juniorów: Jana Ciapałę, Mateusza Rutkowskiego oraz najmłodszego z nich, 9 latka, którego idolem jest Adam Małysz – Klimka Murańkę.

 

Puchar prezesa TZN 2003.Ciągle skacze! - Wojciech Skupień

„Boss” (Szef) - czyli Wojciech Skupień, jest jednym  z najbardziej doświadczonych polskich skoczków narciarskich. Trzy starty olimpijskie, trzy na Mistrzostwach Świata i ponad 10 lat na skoczniach świata uprawniają do tego, by powiedzieć, że jest zawodnikiem w pełni ukształtowanym i dojrzałym. Ukończył już 27 lat i  wciąż chce mu się skakać. Nie zawsze potrafił wykorzystać drzemiące w nim możliwości. Bo o tym, że Wojciech Skupień potrafi skakać na nartach wiemy dobrze wszyscy. Czasami brakuje jednak wykończenia, czasami wychodził mu tylko jeden skok, ale on wciąż skacze licząc na uśmiech ze strony losu. Tym bardziej, ze w skokach narciarskich osiągnął wiele sukcesów. W związku z tym, że nie jest już członkiem kadry „A” nie otrzymuje stypendium sportowego i myślał dlatego o zakończeniu kariery sportowej po sezonie 2002/03. Zmuszała go do tego sytuacja finansowa, brakowało środków na treningi, sprzęt, a przede wszystkim na życie. A z czegoś trzeba było przecież utrzymać liczną rodzinę. Dodatkowo decyzja o odsunięciu z kadry mocno go podłamała psychicznie, ale na szczęście żona Ania zachęciła Wojtka do dalszego uprawiania skoków narciarskich.

Wojciech Skupień urodził się 9 marca 1976 roku. Urodził się w Zakopanem, a obecnie mieszka z rodziną w Poroninie. Poszedł w sportowe ślady swojego dziadka, Jan Skupnia, który startował w patrolu wojskowym na II Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w St. Moritz w Szwajcarii (1928 r.). Jest trzykrotnym olimpijczykiem (Lillehammer – 1994, Nagano – 1998 i Salt Lake – 2002), skacze w klubie WKS Zakopane. Ma swoich ulubionych skoczków. Mówi: - skoczkowie, którzy imponują mi najbardziej to Piotr Fijas, Jens Weissflog. Od początku byli dla mnie wzorem. Do uprawiania skoków zachęcił go jego pierwszy trener Piotr Pawlusiak w 1987 roku. Współpracę z trenerem Pawlusiakiem Wojciech Skupień rozpoczął już w czwartej klasie szkoły podstawowej. Potem jego sportowym rozwojem zajął się ówczesny szkoleniowiec reprezentacji Polski, Czech Pavel Mikeska, a ostatnio pracował z Apoloniuszem Tajnerem, a obecnie z Heinzem Kuttinem. Dlaczego tak się stało? Wojciech Skupień widzi przyczynę w następujących elementach: -  trener Mikeska nie chciał z nikim współpracować i „padła” atmosfera w grupie skoczków. Ponadto pracowaliśmy bardzo ciężko, oddawaliśmy nawet do 400 – 500 skoków w lecie na igelicie. Teraz stawiamy nie na ilość, lecz na jakość skoków i oddajemy po 6, maksymalnie 11 skoków dziennie, a przy Mikesce było ich 16 a nawet 18. U Mikeski treningi były, mogę tak powiedzieć, na siłę, a tak naprawdę niewiele dawały![1]

Zawody letnie na Średniej Krokwi.Debiutował w zawodach Pucharu Świata w 1993 r. W reprezentacji występuje od Igrzysk Olimpijskich w Lillehammer w 1994 roku, gdzie zajął na średniej skoczni 29 miejsce. Wówczas miał 17 lat. Od tego momentu przez cały czas jest zawodnikiem kadry narodowej. Największym osiągnięciem tego skoczka jest 11 miejsce na dużej skoczni w Nagano podczas Igrzysk Olimpijskich. Udanie startował na Mistrzostwach Świata, zwłaszcza w Thunder Bay (1995), gdzie był 17, Trondheim (1997) – 18 i Lahti (2001) – 15. Wszystkie te wyniki osiągnął na skoczniach średnich. Chociaż tak naprawdę uważa, że jak jest w formie skacze równie dobrze na dużych obiektach: - Właściwie to lubię wszystkie skocznie, nie mam jakiejś jednej na której szczególnie dobrze mi się skakało. Wszystko zależy od formy – mówi w jednym z wywiadów[2]. Jego  rekord życiowy w długości skoku wynosi 190 metrów i ustanowił go w 1997 r. na skoczni „mamuciej” w Planicy. Nigdy nie stanął na podium w Pucharu Świata w konkursie indywidualnym, a najlepsze jego miejsce to szóste z Iron Mountain w Stanach Zjednoczonych w sezonie 1999/2000. Stało się to przejęciu kadry przez Apoloniusza Tajnera o którym wyraża się bardzo pozytywnie. – Jest wymagający, ale z nim i z Fijasem możemy porozmawiać, czego nie udało się zrobić z trenerem Mikeską. Ponadto Tajner wprowadza nowe elementy treningu i udanie współpracuje z psychologiem i fizjologiem, czego wcześniej nie było.

Natomiast w konkursach drużynowych stanął na podium w austriackim Villach, gdzie Polacy wywalczyli trzecie miejsce. – To miejsce z pewnością nas wszystkich podbudowało – dodaje Skupień. Był też czwarty podczas Letniego Grand Prix w skokach na igelicie w Courchevel na skoczni olimpijskiej (2001), a nawet prowadził po pierwszej serii. Jak ocenia sukces Adama Małysza? Mówi krótko: - sukcesy Adama zdecydowanie mobilizują mnie do pracy! Adam to świetny kolega. Popularność go wcale nie zmieniła. Pomaga nam, podpowiada. Jest dobrym kolegą, chociaż życie się z pewnością zmieniło. Praca w zespole w którym, jak twierdzi, panuje dobra atmosfera jest bardzo udana: - Nastrój w grupie jest dobry. Jesteśmy bardzo zgrani. Nie ma między nami żadnych nieporozumień. Pomagamy sobie nawzajem. Jeśli chodzi o inne wyniki sportowe to dobrze wspomina konkurs drużynowy w Willingen, gdzie polska drużyna wywalczyła 6 miejsce. Zdobył też 5 miejsce w konkursie drużynowym podczas Mistrzostw Świata w konkurencjach klasycznych w Lahti w 2001 r.

 Jest żonaty i ma dwoje dzieci Damiana i Natalię. Ostatnio w domu Skupniów w Poroninie przybyła jeszcze jedna pociecha – syn Sebastian. - Jak przyjeżdżam do domu to tylko zajmuję się rodziną – dodaje Wojtek. Jest pewnym punktem reprezentacji Polski, aczkolwiek brakuje mu jak większości naszych skoczków systematyczności w skokach. Hobby to jazda szybkimi samochodami, bilard i gry zręcznościowe. Wojciech Skupień przyznaje się też, że czasami, będąc w odwiedzinach u swojego brata Andrzeja, lubi pograć na komputerze w narciarskie skoki. Brał też udział w majowym meczu skoczkowie Europy kontra Reprezentacja Polskich Artystów. – Grałem na obronie. Nie było łatwo, grałem na obronie z Robertem Mateją i dwoma Włochami. Nie było lekko, artyści w drugiej połowie mocno naciskali. Ale obroniliśmy wynik 2 - 1[3].

Czy z tych chłopców wyrosną następcy Wojtka Skupnia?Obecnie skacze w kadrze „B”. Bardzo ładnie Wojciech Skupień zaprezentował się w zawodach Pucharu Kontynentalnego w skokach narciarskich na igelicie na olimpijskiej skoczni „Olympiaschanze” w Garmisch-Partenkirchen. Już wcześniejsze doniesienia prasowe wskazywały na jego rosnącą formę sportową. Skupień trenuje pod opieką trenera kadry „B” Austriaka Heinza Kuttina i jego asystenta, którym jest Łukasz Kruczek. Spośród zawodników kadry „B” to właśnie on i Wojtek Tajner zakwalifikowali się do zawodów w Garmisch-Partenkirchen w terminie 2 i 3 sierpnia br. W sobotę Wojtek skakał bardzo ładnie i co ważniejsze – daleko. Oddał dwa dobre skoki – osiągnął 79,5 i 77,5 m co dało mu wysokie czwarte miejsce w konkursie, a do podium stracił tylko 5 punktów. W niedzielę było jeszcze lepiej gdyż po skokach na 79,5 i 80 m Skupień zajął trzecie miejsce i zgromadził 229,0 punktów, wyprzedzając wielu dobrych zawodników jak Jussi Hautamaeki, Austriaka Schnaidera. W związku z tym wynikiem Skupień zajmuje 14 miejsce w COC. Trener Apoloniusz Tajner wysyła go jednak na zawody Letniego Grand Prix do Hinterzarten i to ma być w sezonie letnim cel nr 1 dla Wojtka Skupnia. Trener Apoloniusz Tajner bardzo wysoko ocenił ostatnie sukcesy Skupnia. Powiedział między innymi: - Wojtek wypadł zaskakująco dobrze i nie ukrywam, że bardzo mnie ucieszyły także skoki Marcina[4]. A jak będzie zimą zobaczymy już niedługo. Na razie, mimo przeciwności, Wojciech Skupień nie zamierza rezygnować ze skakania na nartach. Szuka sponsorów indywidualnych dla dalszego swojego rozwoju, a ja, mając przyjemność poznania osobiście tego skoczka, życzę mu sukcesów i przezwyciężenia wszelkich trudności[5].

 

Uśmiechnięty Marcin Bachelda.„Diabełek”- Marcin Bachleda

Przezwisko „Diabełek” przylgnęło do Marcina Bachledy niemal od samego początku kariery sportowej. Przed sezonem zimowym 2003/04 jest zdecydowanym numerem dwa w polskich skokach. Bachleda skacze coraz lepiej w zawodach Pucharu Kontynentalnego (Continental Cup). Mówi, że już mu nie wystarczają miejsca w „dwudziestce”, chce walczyć w nadchodzącym sezonie o dużo wyższe lokaty.

Marcin Bachleda urodził się 4 września 1982 roku w Zakopanem, gdzie mieszka do dzisiaj. Karierę sportową rozpoczął w 1992 r., za zachętą ojca, byłego skoczka. W początkach kariery był zawodnikiem klubu WKS Zakopane, w którym prowadził go trenerem Stanisław Murzyniak, potem uczniem Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem, a obecnie studiuje w Katowicach  jest zawodnikiem klubu AZS AWF Katowice. W reprezentacji Polski zadebiutował w 1999 r. W tym samym roku po raz pierwszy wystartował na mistrzostwach Świata w Ramsau, bez lepszych jednak wyników, ale był to „chrzest” tego zawodnika. Jego największym osiągnięciem było zwycięstwo w zawodach COC w Calgary i Park City oraz zdobycie drużynowego mistrzostwa Polski juniorów, indywidualnie był piąty. Brał także udział w Mistrzostwach Świata w Ramsau (1999) i Lahti (2001). Podczas Mistrzostw Świata w Lahti zajął dobre 26 miejsce. Jego hobby to sport, muzyka i podróże. Zajął dobre miejsca podczas pucharowych zawodów  w Japonii. Dobrze zaprezentował się także podczas Mistrzostw Polski w 2002 na średniej skoczni, zdobywając srebrny medal za Adamem Małyszem. W ostatnich zawodach Pucharu Prezesa TZN zajął także drugie miejsce za naszym mistrzem.

W klasyfikacji Pucharu Świata na sezon 2002/03 Marcin Bachleda zajął 42 lokatę z 77 punktami. Punktował w następujących zawodach: Kuusamo – 11 miejsce, Trondheim – 30, Titisee-Neustadt – 18, Engelberg – 27, Zakopane – 29, Hakuba – 20, Sapporo – 19, 21, w pozostałych zawodach sezonu nie punktował[6].

Przed sezonem letnim skokach na igelicie Marcin zapowiedział walkę o wysokie miejsca. – Prawdziwe skoki są zimą, ale wiem, że skoki na igelicie są bardzo ważne, bo pozwalają poprawić technikę... Straciliśmy ostatnio jedno miejsce w Pucharze Świata, dobrze by było zdobyć trochę punktów, co pozwoliłoby zwiększyć ten limit. Punkty będzie można także zdobywać w Pucharze Kontynentalnym. Przed zawodami o Letnie Grand Prix mamy jechać na sześć konkursów o Puchar Kontynentalny: najpierw do Słowenii(Velenje, 4 – 5 lipca), potem z trenerem Piotrem Fijasem polecimy do Calgary (19-20 lipca), i Salt Lake City (26-27 lipca). Nadarza się więc okazja, by zdobyć trochę punktów, pięknie byłoby być w pierwszej piątce. Obok mnie w Pucharze Kontynentalnym mają wystartować Tomek Pochwała, Tonio Tajner i Grzegorz Sobczyk, który w tym roku jako nowy zawodnik „wskoczył’ do naszej kadry[7].

Na skoczni K 65 w Zakopanem.W sezonie letnim 2003 r. Marcin Bachleda bardzo udanie startował w zawodach Pucharu Kontynentalnego w skokach na igelicie: zaczął od 10 miejsca w słoweńskim Velenje, potem zwyciężył w zawodach na olimpijskim obiekcie w kanadyjskim Calgary (20 lipca 2003 r.), gdzie zwycięstwo na skoczni olimpijskiej zapewnił sobie skokami na 92,5 i 95 metrów, z łączną notą 249 punktów. Tylko o pół punktu pokonał reprezentanta Stanów Zjednoczonych, Clinta Jonesa. Pierwszego dnia w Calgary zwyciężył Bine Norcić ze Słowenii – jak dotąd lider Pucharu Kontynentalnego przed Jure Radeljem, a Marcin był 10. W tydzień później zwyciężył na skoczni w Park City w Stanach Zjednoczonych bijąc dotychczasowy rekord skoczni olimpijskiej skokiem na 134,5 m. Marcin Bachleda wspomina zawody w Park City w sposób następujący: - To świetny obiekt o nowoczesnym profilu. W pierwszym konkursie w pierwszej serii poleciałem daleko na 126,5 metr, ale trochę krzywo wylądowałem, uciekła mi narta i upadłem. Gdyby nie to, walczyłbym o wygraną a w najgorszym przypadku byłbym drugi. A tak byłem 16. W drugim konkursie warunki do skakania były korzystniejsze, było lepsze noszenie. I w pierwszej serii poleciałem na 134,5 m, co jak się potem okazało, było rekordem skoczni o pół metra lepszym od wyniku Austriaka Loitzla. Ponieważ skok był bardzo długi, zrezygnowałem z lądowania telemarkiem, spadłem na dwie nogi, stąd nieco niższe oceny za styl. Ale pokonałem Norcicia o 0,7 punktu... Moim głównym celem w sezonie letnim jest Puchar Kontynentalny. W klasyfikacji generalnej jestem na 3 miejscu, chciałbym koniecznie utrzymać się w  pierwszej piątce, bo to oznaczać będzie zwiększenie limitu dla naszej reprezentacji na zmowy Puchar Świata z trzech do czterech skoczków. Jadę z dobrymi nadziejami, by walczyć o jak najwyższe miejsca[8].

Na zawodach w Garmisch-Partenkirchen (2 i 3 sierpnia) był 10 i 48 i nadal utrzymał wysoką pozycję w COC. W momencie zamykania książki Marcin Bachleda był na bardzo wysokim czwartym miejscu w klasyfikacji Pucharu Kontynentalnego. Jest to tym bardziej istotne dla polskich skoków, że pierwsza „piątka” najlepszych w Pucharze Kontynentalnym będzie miała prawo do startu w zimowych zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich. A więc trzymajmy kciuki za Marcina. Być może dzięki jego postawie w nadchodzącym sezonie Polska będzie miała prawo do wystawienia nie trzech, lecz czterech zawodników. Więc jest się o co bić. Marcin[9] na zawodach w Trondheim wywalczył to, że w zimowym PŚ będziemy mieli nie 3 lecz 4, a może nawet 5 skoczków. Marcn jest obecnie zdecydowanie numerem dwa w naszej reprezentacji.

 

Grupa zawodników z WKS Zakopane z trenerem Przybyłą.Następca Stanisława Bobaka? - Kamil Stoch

Ząb jest najwyżej położoną wsią w Polsce, położoną na wysokości od 920 do 1018 m. n. p. m. Widok stąd jest rozległy i obejmuje położoną na zachodzie Babią Górę, a kończy się na Tatrach Wysokich i Bielskich. Z Zębu w bezchmurną pogodę widać największe tatrzańskie olbrzymy – Lodowy Szczyt, Łomnicę, Durny Szczyt i inne. Na tych terenach, gdzie zima trwa prawie 7 miesięcy, młodzi chłopcy i dziewczęta rodzą się narciarzami. Stąd wywodzi się świetny polski skoczek lat 70 i 80 – Stanisław Bobak, z okolic Zębu pochodzi Józef Łuszczek i kombinator klasyczny Stanisław Ustupski. Sport jest od dawna wpisany w historię tej górskiej miejscowości. Dlatego też w 1995 r. zaczął działać klub sportowy LKS Ząb[10]. Jednym z jego zawodników, obecnie członkiem kadry „B” jest Kamil Stoch. Urodził się 25 maja 1987 r.  i reprezentuje obecnie barwy klubu LKS „Poroniec”. Jest jednym z największych talentów sportowym w skokach narciarskich na Podhalu. Zacznijmy jego historię od momentu, gdy Kamil po raz pierwszy przypiął narty, by poszusować  na okolicznych stokach. Okazało się rychło jednak, że jemu nie są pisane szusy, lecz zupełnie co innego...

Początki narciarskiej przygody

 Kamil bardzo wcześnie zaczynał przygodę z nartami. - Już w pierwszej klasie powiedział mi, że chce skakać, bo sama jazda na nartach jest nudna – wspomina początki narciarskiej przygody Kamila, Jadwiga Staszel, prezes LKS Ząb[11], w barwach którego Kamil stawiał pierwsze kroki. To prawda. W wieku 3 lat Kamil już zjeżdżał na nartach, nauczył się z czasem skoków na „skoczniach” usypanych ze śniegu. Ale przecież na takich skoczniach zaczynali też swoje kariery Marusarz, Fortuna, Bobak i inni wielcy polscy skoczkowie! Jemu podobnie, jak wyżej wymienionym wybitnym skoczkom, też marzyły się długie podniebne loty.

Podobno gdy skoczek siada na belce startowej, zmienia się już w innego człowieka. Wiele uczuć towarzyszy mu w momencie dojazdu i lotu. Są to: strach, obawa o własne zdrowie, ciekawość i pewnie wiele innych. Ciekawe są uwagi Kamila co do uczucia strachu przed skokiem. Zapytany wprost czy czuł strach przed skokiem i wahał się czy rzucić się w dół odpowiada.

 

Skocznia inaczej wygląda z ziemi, a inaczej z belki, na której się siedzi. Mimo strachu, jaki mnie kiedyś obleciał, nie dałem się! Pokonać strach, to pokonać samego siebie. W tym sporcie to istotny element. Nie można być miękkim. Sześć lat temu zaczynałem skakać na najmniejszej skoczni. Dziś skaczę z Wielkiej Krokwi i wybrałbym się nawet na największą skocznię mamucią[12].

 

Marta i Agnieszka z TZN - zawsze obecne na zawodach w Zakopanem.Potem nastał rok 1999 i Kamil odniósł pierwszy wielki sukces po którym w prasie zaczęto pisać o nim jako o „nadziei polskich skoków”, „fruwającym maluchu” i objawieniu polskich skoków. Latem w zawodach młodzików w Garmisch-Partenkirchen zdobył złoty medal. Kamil szczególnie mile wspomina moment w którym wręczono mu puchar za zwycięstwo. – Nie pamiętam, kiedy byłem tak szczęśliwy, jak wtedy, gdy odbierałem puchar wraz z tytułem mistrza świata młodzików – mówi Kamil[13]. Potem mały miejsce następne sukcesy, Kamil ustanowił rekordy skoczni we Frendstadtcie w Czechach i Klingenthal w Niemczech. To talent i fenomen! – donosiła prasa sportowa. 12 – latek z Zębu powszechnie był uważany za następcę naszych wielkich mistrzów. W 1999 r. miał miejsce jeszcze jeden z wyczynów Kamila Stocha. Stało się to podczas finału Pucharu Świata w kombinacji norweskiej w Zakopanem.

Opowieść o 12-latku, który skoczył  128 metrów

Gdy w świetnym stylu pofrunął jako przedskoczek na Wielkiej Krokwi w Zakopanem podczas zawodów PŚ w kombinacji norweskiej aż na 128 metrów, zaczęto mówić, że jest wielkim talentem i nadzieją polskich skoków narciarskich. Kamil ważył wtedy 28 kg i miał 138 cm wzrostu. Jego niesłychanie daleki skok zastanawiał  znawców narciarstwa i ... samych zawodników, gdyż tego dnia w skokach niewielu kombinatorów miałoby szanse wygrać z Kamilem Stochem. Kamil był bowiem jedynym zawodnikiem, który przekroczył 125 metrów, a z zainteresowaniem przyglądał mu się też „król nart” z Norwegii, Bjarte Engen Vik, który właśnie na Krokwi odebrał Kryształową Kulę za zwycięstwo w Pucharu Świata. Czyżby dokonywała się zmiana mistrzów i rodził się nowy wielki skoczek na miarę Bobaka, czy Fortuny? Trudno o tym jeszcze powiedzieć, ale Kamil, wtedy 12 – latek ma wszelkie szanse, by z wróbelka zmienić się w orła – pisał  wówczas Marek Józwik.

 

Jeden ze zwyciezców zawodów Euroligi.Rodzina, która daje wsparcie

W tym wszystkim, czego dokonuje Kamil na skoczni niesłychanie ważna jest postawa jego rodziców. Państwo Krystyna i Bronisław Stochowie odnoszą się do „zawodu” skoczka w przypadku ich syna z ogromnym szacunkiem i starają się mu pomóc. Całkowicie też akceptują skokowe zainteresowania i pasje syna. Wspierają go moralnie i finansowo. - Teraz już nie musimy pomagać finansowo, gdyż są środki z kadry na sprzęt - mówi Bronisław Stoch, ojciec Kamila. Matka Kamila, Pani Krystyna dodaje: - Żyjemy skokami. Wszyscy, zarówno Kamil, jak ja z mężem i dziewczynki, które rozpoznają już zawodników na belce startowej. Zapytana o to, czy nie obawiała się kontuzji i upadków na skoczni w przypadku jej syna pani Krystyna po chwili zastanowienia odpowiada: - To jest bardzo trudne pytanie i trudno mi na nie odpowiedzieć. Pewnie, że taka obawa nam zawsze towarzyszy, ale nawet jak się wysyła dziecko na narty, to może się coś przydarzyć, a co dopiero w przypadku skoków narciarskich, jakby nie było sportu ekstremalnego. Jednak my godzimy się z tym ryzykiem, z niebezpieczeństwem też. Chociaż trzeba powiedzieć, że Kamil nie miał wielu upadków, raz czy dwa razy podrapał sobie twarz na skoczni.

W jednym z artykułów pani Krystyna wspomina: - Pewnego razu Kamil miał wypadek na treningu. Źle się wybił z progu i spadł ze skoczni prosto w twarz, którą poharatał. Skoki niestety niosą ze sobą takie atrakcje. Z grupą chłopców przyszedł pod dom i na mój widok strasznie się rozpłakał. Myślałam, że to z bólu, a on powiedział: „mamo, puścisz mnie jeszcze na skocznię?”. Powiedział mu, że to jego boli, a nie mnie. Na te słowa, raptownie przestał płakać, a następnego dnia w opatrunkach pobiegł na trening[14].

Rodzice Kamila wierzą jednak, że syn odniesie sukces i w tym mu pomagają. Mama  Kamila dodaje: chcę ponadto powiedzieć, że Kamil od małego był niezwykle energicznym dzieckiem. Był bardzo szybki, a teraz, gdy trenuje, ta ogromna energia zostaje wyładowana w czasie treningu.  Kamil jest bardzo dobrym dzieckiem. Pomaga mi w domu. Przesz sport jego życie jest bardziej uporządkowane - wstaje rano i ok. godziny 7.30 jedzie z nami do Zakopanego na trening, potem idzie do szkoły, około 20 przyjeżdża do Zębu ostatnim autobusem. Potem siada do lekcji. Z początku byłam trochę przerażona, ze tak ciężko pracuje, ale widocznie jego młody organizm jest w stanie znieść te obciążenia. Ważną rolę odgrywa także ojciec Kamila, pan Bronisław. – Mąż cały czas stopuje Kamila, jego zapędy na to, by wygrywać mówi pani Krystyna. Mówi, że na największe sukcesy ma jeszcze czas, a przykład wielu zawodników pokazuje, że zbyt wczesny sukces może okazać się zgubny w skutkach[15].

 

Trzeba jeszcze poczekać

Po skokach w Zakopanem w 1999 r. znowu było wokół niego głośno. W następnych latach Kamil Stoch dwukrotnie reprezentował barwy Polski na Mistrzostwach Świata Juniorów. Startowałem na MŚ juniorów w Karpaczu w 2001 r., gdzie byłem 40, a w Solleftea w br. 26 i 6 w drużynie. Zwłaszcza z tego drugiego wyniku jestem zadowolony. Sam zainteresowany odnosi się do tego zainteresowania ze strony mediów z dystansem: - Skakać umiem, ale jeśli chodzi o obecny okres to skacze mi się trochę gorzej, co według mnie jest związane ze wzrostem, ale myślę, że z biegiem czasu wszystko mi się ustabilizuje i będę mógł walczyć z najlepszymi. Jest też świadomy swoich braków i chce pracować by zostać rasowym skoczkiem. Jestem obecnie trochę słabszy fizycznie i motorycznie. Dojazd jest trudniej ustabilizować, bo jestem wyższy i styl też się trochę zmienia. Najbliższym celem jest wejście do „dziesiątki” w Mistrzostwach Świata Juniorów. To jest najważniejsze sportowe marzenie. Ale marzy mu się też start olimpijski i medal dla Polski! Oprócz sportu ważna dla tego młodego skoczka jest nauka. Zapytany o swoje wyniki w nauce Kamil odpowiada: - Myślę, że są dobre i potrafię pogodzić naukę ze sportem. Jestem uczniem Zespołu Szkół Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem. Współpracuje ostatnio z nowo powołanym trenerem kadry „B” Austriakiem Heinzem Kuttinem. Jego zdaniem współpraca układa się bardzo dobrze: - Jak na razie wszystko układa się bardzo dobrze. Dogadujemy się, uczymy się też niemieckiego i on już też uczy się języka polskiego, zna wiele słów,  myślę, że ten trening z trenerem Kuttinem da efekty.

Oby te marzenia się spełniły, a mieszkańcy Zębu mieli swojego skoczka, na mirę niezapomnianego Stanisława Bobaka. Wypada tylko poczekać, jeszcze dwa, trzy lata, a wtedy zobaczymy... Ja mocno wierzę, że doczekamy się w Kamilu godnego następcy Stanisława Bobaka, skoczka z Zębu, reprezentanta Polski, który zachwycał cały sportowy świat swoimi pięknymi i długimi skokami.

 

Jan Ciapała był 3 w Pucharze Prezesa TZN 2003.„Jeszcze  nic nie osiągnąłem” - Jan Ciapała

Jest młodym zawodnikiem. Ma zaledwie 16 lat. Urodził się 7 stycznia 1987 r. w Nowym Targu. Mierzy 164 cm i ma 46 kg wagi. Jan Ciapała jest  zawodnikiem TS Wisła w Zakopanem i uczniem Zespołu Szkół Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem. Pierwszy sukces odniósł w wieku 15 lat w ubiegłym sezonie w Predazzo we Włoszech podczas zawodów na igelicie. Tutaj zatrzymajmy się dla wyjaśnienia. 25 czerwca 2003 r. w zawodach drużynowych na skoczni w Predazzo startowało około 40 skoczków z następujących krajów: Włoch, Słowenii, Austrii, Niemiec i Polski., podzielonych w ten sposób, że do dwójki bardziej doświadczonych skoczków dodawano jednego lub dwóch „żółtodziobów”. Ciapała trafił w swojej „złotej drużynie” na dwójkę weteranów skoków narciarskich: Włocha Roberto Cecona, który jest niezwykle lubianym na skoczniach całego świata oraz nie mniej doświadczonego Igora Medveda ze Słowenii. Czwartym w tym teamie młodości z rutyną był austriacki skoczek Schneider. Zespół wygrał głównie dzięki bardzo długim skokom Roberto Cecona, a La Grande Italiano miał skoki o długości 126 i 125 m, ale i Ciapała skakał dobrze, tym bardziej, że były to jego pierwsze skoki na dużej skoczni. Janek osiągnął 107 i 111 metrów. Warto dodać, że zespół w którym skakał Ciapała pokonał drużynę Adama Małysza, który zajął 8 miejsce. – Pamiętam świetnie ten konkurs, na starcie stanęło tyle narciarskich gwiazd. Dostałem w nagrodę drewniany regionalny talerz w kolorze niebiesko – stalowym z napisem „Grand Prix Val di Fiemme 2002”. Byłem wzruszony, kiedy gratulował mi Roberto Cecon, uścisnął mi rękę, poklepał po ramieniu[16].

W rozegranym 22 czerwca 2003 r. Pucharze Prezesa Tatrzańskiego Związku Narciarskiego na skoczni K 85 w Zakopanem zajął dobre 3 miejsce. 16-letni zawodnik pokonał tej miary doświadczonych skoczków co Mateja, Skupień, Tajner i Długopolski. Dlatego, nie bez racji mówi, że trzecie miejsce na podium w zakopiańskich zawodach jest jego życiowym sukcesem. Jest skromnym zawodnikiem i w rozmowie ze mną powiedział, że tak naprawdę to w skokach jeszcze nic wielkiego nie osiągnął, ale ciągle doskonali  się jako skoczek, więc za parę lat możemy mieć dobrego zawodnika. Widać w nim żelazną konsekwencję w tym, by być coraz lepszym i to bardzo mi się podoba. Dlatego pamiętajcie o Ciapale,  gdyż ten chłopak rokuje szanse na dobre wyniki, czego mu serdecznie życzę. I jeszcze jedno. Adam Małysz stojąc na najwyższym podium z szerokim uśmiechem patrzył na Janka, jakby życząc mu z całego serca, by był jego następcą.

Zapytany jak zaczynał wspomina: - Skaczę od sześciu lat, ale nie mam szczególnych osiągnięć. Zdobyłem w tym sezonie 26 miejsce w Pucharze Kontynentalnym w Stryn w Norwegii. Tamtego lata sukcesem było pierwsze miejsce w konkursie drużynowym. Skakałem w nim z dobrymi skoczkami: Roberto Ceconem, Schnaiderem i Igorem Medvedem. To było letnie Grand Prix w Predazzo, gdzie drużyny były mieszane. Skoki w ogóle bardzo mi się podobają, a najbardziej lot. Od kilku miesięcy współpracuje z nowym trenerem kadry „B”, Heinzem Kuttinem. Jak zaznacza współpraca układa się bardzo dobrze: - Pierwsze zgrupowanie mieliśmy z Heinzem Kuttinem w Villach, byliśmy jeszcze w Berchtesgaden, a niedługo zaczynamy kolejny obóz z Villach.  Dostaliśmy od trenera listę słówek dotyczących techniki skoku, których musimy się nauczyć, są to uwagi trenera np. by dojazd był bardziej z przodu, inne słowa mówią, że wybicie było zbyt późno wykonane i jeszcze  inne najbardziej potrzebne słówka. Trening jest trochę dłuższy, tzn. nie ma tych elementów treningowych tak dużo, ale trening po prostu dłużej trwa. Przerwy są dłuższe. Jestem zadowolony z tego treningu. Ostatnio wygrałem zawody Pucharu Mc Donaldsa w skokach, z czego się bardzo cieszę, gdyż w treningu skakałem słabiej, a forma przyszła właśnie na zawody.

Plany na najbliższy czas? W Villach będziemy skakać na zawodach, startujemy też w Mistrzostwach Polski w skokach narciarskich na igelicie. Potem jedziemy do Hinterzarten. Mocne strony? Siła i technika odbicia. Mankamenty? Macham rękami w locie, teraz już jest lepiej, ale jeszcze w niektórych skokach ta ręka mi „odchodzi’! Chciałbym to wyeliminować. N razie jeśli chodzi o szkołę sobie radzę, będę musiał nadrabiać. Atmosfera w naszej grupie jest dobra, dogadujemy się. Cele na najbliższy sezon? Chciałbym startować z dobrymi wynikami w Pucharze Kontynentalnym, to na razie najbliższy mój cel[17].

Ciapała na zawodach Pucharu Prezesa TZN 2003. Otrzymał niedawno stypendium sportowe: - Mam z Urzędu Miasta Zakopanego. Dostałem nagrodę od burmistrza Zakopanego Piotra Bąka. Było to niedawno, około tygodnia temu. Jak ocenia swój występ na Mistrzostwach Świata juniorów w Solleftea? Zdobyliśmy 6  miejsce w konkursie drużynowym, a ja byłem 32 indywidualnie. Startowało ponad 10 drużyn. Myślę, że z  pewnością był to udany start. Zapytałem też: - Jaki jest teraz Twój cel przed sezonem 2003/04? W ciągu tego roku chciałbym zdobyć dobre  miejsce w Grand Prix, a zimą bym mógł startować w Pucharze Świata w skokach  narciarskich. To byłby duży sukces. Jeśli chodzi o sprzęt to: skaczę na „Fischer”.  Jeśli chodzi o hobby to interesuję się samochodami – dodaje Jan Ciapała.

 

Krystian Długopolski – „Długi”

Jeśli powiemy, że jego ojciec – Kazimierz Długopolski był reprezentantem Polski w kombinacji norweskiej i trzykrotnym olimpijczykiem, to nikogo chyba nie zdziwi fakt, że Krystian Długopolski został skoczkiem. Krystian urodził się 3 sierpnia 1980 r w Zakopanem, a mieszka w Witowie. Jest studentem Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach i skacze w barwach klubu AZS AWF Katowice. Twierdzi, że nie jest łatwo pogodzić studia ze skokami, ale jemu się udało: - No nie jest łatwo...ale teraz mam lepsze warunki do trenowania. I jakiś postęp jest, myślę, że będzie jeszcze lepiej[18]. Swoją karierę sportową zaczynał pod opieką trenera Piotra Pawlusiaka, który dosyć wcześnie odkrył jego talent. Pierwszy skok na skoczni oddał w wieku 6 lat. W wieku zaledwie 16 lat wysłał Krystana na Mistrzostwa Świata do Trondheim, gdzie zawodnik ten zajął miejsce w piątej dziesiątce a w konkursie drużynowym wyskakał z kolegami 10 lokatę. Przed olimpiadą dobrze zaprezentował się w Sapporo, gdzie w zawodach Pucharu Świata wyskakał 28 miejsce. Wystartował w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Nagano, ale tam zajął ostatnie miejsce. Ostatnio skacze coraz lepiej: jest dwukrotnym brązowym medalistą Zimowej Uniwersjady w Tarvisio (2003), zwyciężył w zawodach Pucharu Lata w Zakopanem na igelicie w dniu 27 lipca oraz zajął trzecie miejsce w Pucharze Mc Donaldsa. Widać, ze raczej lepej skacze latem niż zimą, gdyż jest także mistrzem Polski na igelicie z 1998 r. Z dosyć dobrymi wynikami startował także w zawodach Pucharu Kontynentalnego. Zapytany  o obecną formę sportową  o to jak mu się skacze mówi: - W kratkę strasznie. Czasami skacze mi się dobrze, czasami gorzej. Ostatnio na zawodach lepiej niż na treningach, to mnie cieszy. Chciałbym startować w Pucharze Świata, więc prezentować taką formę, abym mógł startować w prestiżowych zawodach. No i miejsce w trzydziestce w Pucharze Świata[19]. Lubi wszystkich zawodników kadry, ale dodaje: - Koleguję się z wszystkimi, ale najwięcej to z zakopiańczykami: Bachledą, Pochwałą oraz Wojtkiem Tajnerem. Zapytany o zainteresowania pozasportowe  mówi: - Samochody i ... tyle. Tylko samochody. I dziewczyny. Trzymajcie za mnie kciuki. Dobrze, że dzięki niemu rodzinne tradycje sportowe Długopolskich są nadal kontynuowane.

 

Klimek Murańka skacze w żółtym trykocie jako zwycięzca zawodów Euroligi dzieci.Klimek Murańka - Wypadał z butów, jak Małysz...

Niespełna dziewięcioletni Klimek Murańka zwyciężył w ostatnio rozegranych zawodach Pucharu Lata w Zakopanem na skoczni K 35 w swojej kategorii. Wszedł z zielonymi „Elanami”, które jeszcze trudno mu udźwignąć, na najwyższy stopień podium. W tym roku jest niepokonany. Urodził się 31 sierpnia 1994 r. Skacze na nartach od roku. Zimą startował w organizowanym przez jego szkołę „Małym Memoriale” im. Bronisława Czecha i zdobył najwięcej punktów w sześciu konkurencjach zimowych, zwyciężał też w innych zawodach. – Jest bardzo wszechstronnie usportowionym dzieckiem i myślę, że coś z niego będzie – mówi ojciec Klimka, Krzysztof Murańka, przed laty reprezentant Polski w biathlonie, zawodnik klubu WKS Zakopane i uczestnik mistrzostw świata. Pamiętam jak zaczynał przed rokiem, dwa razy  wypadł z butów na skoczni. Trochę się po tych upadkach zraził do skakania, ale potem szybko wrócił. Ten chłopak ma ogromny zapał do skakania. Często pogania mnie, bym jechał z nim wcześniej na trening, a raz, gdy mnie nie było w domu, to zamówił sobie taksówkę i pojechał na skocznię. Po zawodach Pucharu Lata Wojciech Szatkowski  rozmawiał z Klimkiem Murańką.

Zapytany o początki swojej kariery sportowej powiedział: - Lubię skakać i najbardziej podoba mi się w skokach lot, jak jestem w powietrzu. Największe sukcesy? Cztery razy wygrałem zawody Ligi Szkolnej w skokach narciarskich oraz Puchar Beskidów w Wiśle. Klimek z upodobaniem uprawia także inne sporty: - Tak, wszystko. Lubię narty biegowe, rower, snowboard i łyżwy. Uczęszczam do Szkoły Podstawowej nr 2 w Zakopanem. Mam 9 lat. Jego sportowym wzorem jest nasz najlepszy skoczek Adam Małysz. Lecz na pytanie co się najbardziej podoba w trzykrotnym mistrzu świata, Klimek odpowiada krótko: - Styl. Wyniki w nauce osiąga trochę gorsze: Takie sobie i wolę sport. Skacze w klubie  „Wisła” Zakopane. - Kiedyś przyszedłem na skocznię i był trening zawodników z tego klubu i tata zapisał mnie do „Wisły”. Moje najdłuższe skoki to 32 m na Maleńkiej Krokwi i 46 m na „sześćdziesiątce”. Trenerem Klimka i grupy uzdolnionych chłopców jest brązowy medalista z Cortina d Ampezzo – Franciszek Gąsienica - Groń. Młodzi chłopcy uprawiają sport zapatrzeni w kariery dawnych mistrzów. I wynika z tego ważny wniosek, jak ważna jest tradycja, która w Zakopanem  ciągle jest kontynuowana w skokach narciarskich.

 
Bracia Skrobotowie i Bartek Murańka.Wychowankowie medalisty olimpijskiego

Do grupy w której skacze Klimek Murańka należą też bracia Skrobotowie: Kacper i Kamil. Kacper ma 13 lat i jest uczniem szkoły podstawowej nr 6 w Zakopanem. – Zacząłem skakać w czwartej klasie i skaczę już dwa lata. Moim trenerem jest Franciszek Gąsienica-Groń. Uważam, że to najlepszy trener. Kacper wie, że jego trener jest brązowym medalistą olimpijskim i wie gdzie swój medal zdobył. W grupie Franciszka Gąsienicy-Gronia trenują: Kacper i Kamil Skrobotowie, Damian Dymitraszek, Bartek i  Klimek Murańka, Michał Balicki, Andrzej Staszel, Andrzej Stopka. – Najdalej skoczyłem 68 metrów. Skakałem też za granicą: w Rożnovie  i Frenstacie w Czechach. To był Turniej o Czekoladowy Tort. Największy sukces? Czwarte miejsce w lidze szkolnej i trzecie miejsce w Mc Donalds Cup w kombinacji norweskiej. Interesuje się skokami, a jego wzorami są: Adam Małysz, Simon Amman, Matti Hautamaeki. – Podoba mi się ich styl a także odległości, tak jak np. Matti Hautamaeki osiągnął 231 m na Planicy, to aż zwaliło mnie prawie z nóg. Kacper uprawia też inne sporty. Kamil był tego dnia mniej zadowolony ze swoich skoków, ale i tak  udało się z nim porozmawiać, a na  otarcie łez zaczęliśmy od największych sukcesów:  Kamil wygrał kombinację norweską w lidze szkolnej, na pucharze Lata Mc Donalds Cup był drugi. Lub kombinację norweską: - Jak nie wyjdą skoki to można powalczyć w biegu. Bardzo podobają mi się skoki. Najdłuższy skok oddał na skoczni K 65 – 59 metrów. Tak jak brat  startował w Czechach[20].

 

W Zakopanem popularność skoków wzrasta. Jest efektem ostatnich zawodów Pucharu Świata, które wypadły doskonale. Latem 2003 zorganizowano na igelitowych obiektach zawody Pucharu lata, które ściągnęły pod skocznie tysiące kibiców. A najważniejsze jest to, że spora grupa zdolnych chłopców, który osiągają wyniki.


[1] Z wywiadu z Wojciechem Skupniem z 18 grudnia 2001 r. Wywiad nagrał i opracował Wojciech Szatkowski.

[2] Wypowiedź Wojciecha Skupnia z wywiadu, który przeprowadziła z nim Iwona Ząbecka (Zakopane), cały wywiad znajduje się na stronach www. skijumping. pl.

[3] Wywiad z Wojciechem Skupniem, autor Andrzej Stanowski (AS) z „Dziennika Polskiego” z lipca 2003 r.

[4] Fragmenty podsumowania zawodów w skokach letnich na igelicie w Garmisch-Partenkirchen, ze strony www. skijumping. pl, autorem tekstu jest „Witeck”.

[5] Wyniki sportowe, narciarz – skoczek, olimpijczyk: 1994 – Lillehammer – 29 na skoczni K 90, 31 na skoczni K 120, 1998 – Nagano – 32 na skoczni K 90, 11 na skoczni K 120, 8 w konkursie drużynowym, 2002 – Salt Lake City – 42 na K 90 (w pozostałych konkursach nie brał udziału). Mistrzostwa Świata: 1995 – Thunder Bay – 17 na K 90, 1997 – Trondheim – 18 na K 90, 38 na K 120, 10 w konkursie drużynowym, 2001 – Lahti – 15 na K 90, 5 w konkursie drużynowym na skoczni K 90, 8 w konkursie drużynowym na skoczni K 120. Mistrzostwa Świata w lotach: 2000 – Vikersund –25. Miejsca w Turnieju Czterech Skoczni: 1998/99 – 35, 1999/2000 – 39, 2000/2001 – 14, 2001/2002 – 62. Puchar Świata:  1995/96 – Oberhof – 10, Lillehammer – 21, 1996/97 – Lillehammer – 19, Oberstdorf – 29, Kuusamo – 29.1997/98 – Ramsau – 19, Zakopane – 26 i 28, Harrachov – 28, 1998/99 – Innsbruck –28, Engelberg – 28 i 29, Chamonix – 29, 1999/2000 – Engelberg – 26, Willingen – 23, Kulm – 29, Hakuba – 29, Iron Mountain – 6, Planica – 28. 2000/2001 – Kuopio – 20 i 26, Oberstdorf  - 18, Garmisch-Partenkirchen – 14, Innsbruck – 17, Bischofshofen – 27, Willingen – 23, Planica –28. 2001/2002 – 27 – Titisee-Neustadt. 3 i 4 w zawodach COC w Garmisch-Partenkirchen (2003)[5]. Mistrzostwa Polski: Mistrzostwa Polski: na K 90 (1995, 1996), K 120 (1994, 2001). Rekordzista skoczni w Wiśle-Malince – 2001 – 112,5 metra.

 

[6] Wyniki Marcina Bachleda z PŚ 2002/03 z wyników podsumowujących sezon z Planicy, w zbiorach autora.

[7] Wypowiedzi Marcina Bachledy z: „Dziennik Polski” z 27 czerwca 2003 r., dodatek „Podhale”, art. Andrzeja Stanowskiego, Między Zakopanem a Katowicami.

[8] Wypowiedzi Marcina Bachledy po zawodach w skokach narciarskich na igelicie w Calgary i Park City z: „Dziennik Polski” nr 176 (17 969 z 30 lipca 2003 r. art. Andrzeja Stanowskiego, Medale i 1000 dolarów.

[9] Wyniki sportowe Marcin Bachleda: narciarz – skoczek, Mistrzostwa Świata: juniorów – 2001 - Karpacz – 15 w skokach, 2001 – Lahti - 26 na skoczni K 90, 45 na skoczni K 120, 8 miejsce w konkursie drużynowym na skoczni K 120. 2003 – Val di Fiemme – 7 druż., 27 na K 120, Puchar Świata: 28 w Zakopanem (2002), Puchar Kontynentalny: 2000/2001 -  13, 16 Harrachov, 26 Brotterode, 2001/2002 – 4 Oberstdorf, 22 – St. Moritz, 14, 26 – Lahti. Zwycięstwa w Pucharze Kontynentalnym: 2003 – 1 Calgary, 1 Park City – 2 zwycięstwa.

 

[10] LKS Ząb – Ludowy Klub Sportowy Ząb powstał w maju 1995 r. przy wydatnej pomocy trenera Adama Celeja. Obecnie trenuje w nim około 20 zawodników w wieku od 8 do 16 lat, pod okiem dwóch trenerów: Zbigniewa Klimowskiego i Mieczysława Marduły, nazywanego przez zawodników „Dziadkiem”. Klub ma dobrych zawodników – skoczków, między innymi: Kamila Stocha, Daniela Bobaka i Mariana Słodyczkę. Klub organizuje też imprezy narciarskie: „Powitanie Ferii” i „Memoriał Heleny Marusarzówny”; informacje z folderu o Zębie, w zborach Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem.

[11] Wypowiedź Jadwigi Staszel, prezesa LKS Ząb z: „Angorka” nr 9 (12) z września 2001 r., art. Wojciecha Andrzejewskiego, Następca Małysza.

[12] J.w.

[13] J. w.

[14] Wojciech Andrzejewski, Następca Małysza, „Angorka” nr 9 (12), wrzesień 2001 r.

[15] Wypowiedzi matki Kamila Stocha, p. Krystyny Stoch z wywiadu z 1 sierpnia 2003 r. Wywiad nagrał i opracował Wojciech Szatkowski.

[16] Wypowiedź Jana Ciapały z art. Andrzeja Stanowskiego (AS) „Pierwszy raz na podium” w „Dzienniku Polskim” z 25 czerwca 2003 r.

[17] Wypowiedzi Jana Ciapały z wywiadu z 24 sierpnia 2003 r. W zbiorach Muzeum Tatrzańskiego.

[18] Wypowiedzi Krystiana Długopolskiego z wywiadu, którego udzielił Barbarze Niewiadomskiej (Jaala) dla serwisu internetowego www. skijumping. pl

[19] J. w

[20] Wypowiedz Kamila i Kacpra Skorobotów z wywiadu z zawodów o Wielki Puchar Crunchips, sierpień 2003 r. W zbiorach Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem.